wtorek, 31 grudnia 2013

Liam







Nie mogę, nie potrafię. Tak strasznie ciężko mi bez niego. Nie widziałam go już od 7 dni, nie odzywa się od dwóch. Brak mi go, tego uśmiechu, tych oczu, tych perfum. Tak bardzo go kocham ale on o tym nie wie. Kiedyś mu to powiem. I pewnie nastąpi to szybciej niż mi się wydaje bo ja już tak dalej nie mogę. Codziennie myślę o nim, martwię się. A on po prostu się nie odzywa. Czemu on mi to robi? Czy nie rozumie jak bardzo to boli? Sam daje mi sprzeczne sygnały. Martwi się o mnie, troszczy się, myśli o mnie czasami ale przychodzą takie dni kiedy ja dla niego nie istnieje. Nawet nie wiecie jak to boli. Widzieć bardzo ważną osobę dla nas traktującą nas jak powietrze. Siedzi on w moich myślach 24 godziny na dobę, śni mi się już z tej tęsknoty. Najgorsze jest to, że nie wiem czy on żyje. Gdybym wiedziała, że wszystko jest dobrze tylko nie chce ze mną gadać byłabym spokojniejsza. A tak boję się o niego bo miewał on różne myśli, niektóre bardzo głupie. I jeszcze ma doła od kilku miesięcy po tym jak dziewczyna z nim zerwała. Zawsze przy nim byłam, wspierałam i teraz też się martwię. Mam nadzieję, że niedługo się odezwie, przeprosi za swoje zachowanie i się wytłumaczy.

DZIEŃ PÓŹNIEJ

No i się odezwał. Napisał
"Spróbuj przez kilka dni pic codziennie to pogadamy czy będziesz myśleć o gadaniu ze znajomymi czy o tym  żeby umrzeć ;)"
Odpisałam mu
"Ja się martwiłam o Ciebie i cały czas się martwię bo mam wrażenie, że coś niedobrego się z Tobą dzieje."
Liam na to
"No to dobrze Ci się wydaje. Do tej pory był luz bo piłem i się nic nie martwiłem. A teraz już do sylwestra koniec z piciem i cały czas z rodziną :("
No tak, nie wspomniałam Wam, że Payne ma problemy z ojcem. Jest on wybuchowy, próbuje wszystkimi rządzić. Ogólnie nie jest za fajnie. I martwi mnie jego zachowanie bo nie można przecież topić smutków w alkoholu, to nic nie da. Ja się tylko będę o niego martwić bo go kocham. Całe moje serducho należy tylko do tego głupka. A on się tak bezmyślnie zachowuje. Przemyślałam sobie całą tą sytuację przez noc bo jak zwykle nie mogłam spać. Postanowiłam zaoferować mu moją pomoc. Napisałam więc
"Jakbyś nie chciał siedzieć w domu albo jakbyś czuł, że potrzebujesz z kimś pogadać to daj znać, do mnie zawsze możesz przyjechać i postaram się pomóc."
Byłam bardzo ciekawa jego reakcji. Gdy tylko przeczytałam jego wiadomość miałam ochotę skakać ze szczęścia. Było w niej
"A przyjmiesz mnie 31 grudnia na kilka godzin?"
No i co mam Ci odpisać, to chyba oczywiste. Wystukałam więc na klawiaturze
"Jeżeli tylko chcesz to możesz wpadać, nawet na cały dzień ;)"
"No to do zobaczenia :D" pojawiło się za chwilę na ekranie
Cieszyłam się teraz jak małe dziecko. On, misiak mój kochany, przyjedzie do mnie i spędzi w moim mieszkaniu kilka godzin. Ten rok zakończy się dla mnie wspaniale. Po godzinie dotarło do mnie, że mam dwa dni na bardzo dokładne posprzątanie całego mieszkania. Włączyłam więc moje radio i w rytm muzyki, podśpiewując pod nosem sprzątałam. Skończyłam nad ranem, całe mieszkanie lśniło a ja padałam z nóg. Podążyłam więc do łóżka. Spałam przez jakieś 5 godzin, obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości tekstowej
"Na pewno nie będę Ci przeszkadzać?"
Ten Liam naprawdę czasami martwi i przejmuje się za bardzo, szczególnie wtedy, kiedy jest to niepotrzebne.
"Nie będziesz mi przeszkadzał. I nie próbuj odwoływać swojego przyjścia bo będzie mi smutno."
"Ok, nie chcę żebyś była smutna."
I znowu po przeczytaniu wiadomości od bruneta szczerzę się jak głupia do telefonu. Naszła mnie myśl, że trzeba jakoś ten czas zorganizować więc udałam się na zakupy. Zakupiłam wszelkie produkty potrzebne do zrobienia Rafaello, które już tak dawno obiecywałam chłopakowi. Jak się zgodzi to zrobimy je razem, przynajmniej się do czegoś przyda. Oczywiście nie Rafaello tylko wizyta chłopaka. Muszę mu przecież jakoś ten czas spędzony w moim mieszkaniu zorganizować.

31 grudzień, godz. 12.00

Dziś jest ten dzień, który spędzę z Liam' em. Trochę się tego obawiam bo nie spędzaliśmy wcześniej tyle czasu w swoim towarzystwie. I na początku pewnie będzie troszkę dziwnie, ale jestem pewna, że jak się rozkręcimy to czas szybko nam zleci. Ubrałam się w czarne rurki i beżową bluzkę z Myszką Miki. Zrobiłam lekki makijaż, spięłam włosy i gdy tylko skończyłam do drzwi ktoś zapukał. Był to nie kto inny tylko Li.
- Ty tu tak sam, bez niczyjej pomocy dotarłeś??
- No wiesz co, takim pytaniem mnie witać.
- Głupio wyszło, przepraszam. I wchodź, nie będziesz przed drzwiami sterczał jak głupi. - uśmiechnęłam się
- Na początku mam do Ciebie pytanie.
- Słucham.
- Czy mógłbym razem z Tobą spędzić Sylwestra? Nie chcę jechać do domu ze względu na ojca.
- Rozumiem. I jak chcesz to możemy razem ten dzień spędzić, będzie mi bardzo miło.
- Uff, to dobrze. - sięgnął po plecak - Mam tu coś na rozluźnienie. - uśmiechnął się
- Ok. A ja mam dla nas zadanie do wykonania. - Payne się skrzywił - Zaplanowałam robienie Rafaello.
- Takie rzeczy to ja mogę robić.
- To chodźmy do kuchni póki jesteśmy trzeźwi.
- Dobrze, będziemy mieli co zajadać.
Przy robieniu słodyczy fajnie się bawiliśmy. Przy okazji nabałaganiliśmy w kuchni więc Liam to posprzątał. Zajęła nam ta "zabawa" dwie godziny więc pozostało jeszcze sporo czasu do północy. Ja siedząc na sofie zasnęłam opierając głowę o ramię chłopaka. Muszę przyznać, że było mi bardzo wygodnie. Po pewnym czasie obudził mnie głos, ktoś mówił moje imię.
- O co chodzi? - zapytałam nie otwierając jeszcze oczu
- Miałaś zły sen. Krzyczałaś. Martwiłem się więc postanowiłem Cię obudzić. - tłumaczył się brunet
- Dziękuję bardzo. - przytuliłam chłopaka
- Nie ma za co. - uśmiechnął się i popatrzył się tymi ślicznymi, brązowymi oczami w moje. Sama nie wiem czemu ale oblizałam. Li to zauważył i zaczął się do mnie przybliżać. W pewnym momencie jego usta musnęły moje. Odsunął się gwałtownie jakby chciał uciec. Złapałam go za rękę, popatrzyłam prosto w oczy i powiedziałam
- Nic się nie stało, spokojnie. Tylko powiedz mi, dlaczego to zrobiłeś?
- Bo ja...Ty...ja się zakochałem w Tobie. - wydukał
- Naprawdę?? - zdziwiłam się
- Tak. - jego uśmiech zniknął
Usiadłam na jego kolanach, popatrzyłam w oczy, zbliżyłam się do ucha i wyszeptałam
- Też Cię kocham.
W jego oczach pojawiła się radość. Objął mnie i zaczął całować. Gdy tylko odsunęliśmy się od siebie powiedziałam
- Możesz mnie uszczypnąć?
- Dlaczego??
- Bo czuję się jak we śnie. - chłopak się zdziwił - kocham Cię już od roku. I miałam Ci już to powiedzieć niedługo bo to uczucie mnie zabijało. Zazdrość, tęsknota... Nie było to przyjemne.
- Rozumiem skarbie, ale teraz już tak nie będzie. Teraz będę zawsze przy Tobie, obiecuję. - popatrzył na mnie - Ej, nie płacz.
- To z radości i szczęścia. - uśmiechnęłam
- Takie łzy jeszcze jakoś stoleruję. - zaśmiał się

Tego Sylwestra spędzamy razem, szczęśliwi i zakochani po uszy. Wszystko nabrało teraz barw, przy nim życie jej inne, lepsze i nie wyobrażam sobie teraz życia bez Liam' a.

Mam dla Was taki nietypowy jak dla mnie imagin, nie pisałam jeszcze czegoś takiego. Mam nadzieję, że się spodoba. A te rozmowy po części wzięłam z mojego snu a po części z rozmów, które odbyły się pomiędzy moim przyjacielem a mną.

Przy okazji chciałabym Wam życzyć szalonego, niezapomnianego Sylwestra oraz spełnienia marzeń i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :* A wszystkim piszącym dużo weny <33

wtorek, 24 grudnia 2013

Louis






Ho ho ho. Wszędzie roznosił się ten okrzyk. Przed świętami w sklepach roi się aż od Mikołajów a ja nie miałem czasu wcześniej kupić prezentów dla rodziny. Na szczęście dla sióstr mam już podarki, zostali mi rodzice. Im zawsze najtrudniej cokolwiek kupić, szczególnie, że tak rzadko się widujemy. O, mam pomysł. Tacie kupię zegarek o którym wspominała mi mama. A jej kupię śliczną biżuterię do niedawno zakupionej sukienki. Po dwugodzinnych poszukiwaniach miałem wszystkie prezenty. Pozostało dotrzeć do domu. Jak zwykle w świątecznym okresie napotkałem korki więc postanowiłem się przejść bo nie miałem daleko do domu. Przy okazji przypomniałem sobie jak wygląda okolica w której mieszkam. Pozmieniało się tu sporo przez 8 miesięcy, na lepsze oczywiście. Po 20 minutach stałem już pod domem. Przez zamknięte drzwi słyszałem kolędy śpiewanie przez moje rodzeństwo. Wszedłem więc cicho do domu i krzyknąłem
- Niespodzianka!!
Wszyscy zdziwili się na mój widok.
- Synku, przecież miało Cię nie być. - powiedziała moja mama
- No wiesz co, tak mnie witać. - zaśmiałem się - Uciekliśmy managerowi.
- Tak się cieszę. - wyściskała mnie i zaraz w jej ślad poszła reszta rodziny
- Bo mnie podusicie. Ledwo przyjechałem i Wam ucieknę. - rzekłem
- Nie tak łatwo. - moje siostry mnie zapewniły - Z nami nie będę tak łatwo
- Wiem coś o tym. - wyszeptałem - A teraz proszę mi nie przeszkadzać, potrzebuję odpocząć.
Tak naprawdę to chcę zapakować prezenty i nie chcę żeby je widzieli. No bo co to za niespodzianka jak wie się co kryje się pod choinką. Czynność ta zajęła mi trochę czasu bo postanowiłem rozpieścić trochę moją rodzinę i wynagrodzić im w pewien sposób moją tak długą nieobecność. Po godzinie spędzonej na pakowaniu upominków dla najbliższych zszedłem na dół aby pomóc mamie w przygotowaniach. Krzątała się ona po kuchni dokańczając potrawy których jak zwykle było bardzo dużo.
- Mamo, mogę Ci w czymś pomóc? - zapytałem
- O, dobrze, że jesteś. Trzeba sałatkę zrobić. Tu masz wszystkie produkty - wskazała na słoiki przede mną - pokrój je w drobną kostkę.
- Dobrze.
Wykonywałem więc polecone mi zadanie bardzo dokładnie i ostrożnie żeby się nie uszkodzić. Udała mi święta niełatwa czynność. Zostało tylko poukładać wszystko na stole i umieścić prezenty pod choinką. Nie zajęło mi to dużo czasu. Koło 18 zasiedliśmy całą rodziną przy stole podzieliwszy się uprzednio opłatkiem. Czas ten minął nam bardzo miło, dawno nie mieliśmy okazji siedzieć razem przy stole. Po wieczerzy przyszedł czas na prezenty, które nie mieściły się już pod świątecznym drzewkiem. Rozpakowaliśmy je wspólnie i zachwycaliśmy się podarkami. Cały wieczór minął nam w rodzinnej atmosferze. Na godzinę 24 udaliśmy się do kościoła na pasterkę, która była tajemnicza. Po powrocie do domu kolędowaliśmy jeszcze. I gdy dopadło nas zmęczenie udaliśmy się radośni do łóżek.





Kochani, imagin jest pisany dzisiaj więc wybaczcie mi to, że jest tak krótki.
Chciałabym Wam przy okazji życzyć spokojnych, rodzinnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia.

niedziela, 15 grudnia 2013

Margaret, Harry i Zayn






PERSPEKTYWA MARGARET

Dziś najważniejszy dzień w moim nastoletnim życiu. Mam odebrać wyniki z matury. Od nich zależy moja przyszłość. Ubrałam się, zrobiłam makijaż i ruszyłam w kierunku szkoły pewna, że egzamin dojrzałości zdałam. Lecz gdy tylko otrzymałam dokument rozczarowałam się. Ze wszystkich przedmiotów miałam poniżej 30% punktów. Nawet z matematyki, która była moim ulubionym przedmiotem. Wyszłam szybko ze szkoły nie zwracając uwagi na ludzi i gdy tylko dotarłam do domu to rzuciłam się z płaczem na łóżko. Cała moja przyszłość legła w gruzach. Jak ja to powiem rodzicom?
Nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu. To był tata.
- Gratuluję córeczko. Matura poszła Ci świetnie. – powiedział
- Że co? – wyrwałam mu dokument – Czyli to był tylko sen. – ulżyło mi.
- Mamy z mamą dla Ciebie niespodziankę. Jest to prezent z okazji urodzin i nagroda za bardzo dobrze zdaną maturę.
- Co to jest? – spytałam podekscytowana
Rodzice wręczyli mi do rąk coś wspaniałego. Coś o czym marzyłam od zawsze. Bilet do Londynu. Do miasta tętniącego życiem. Do miejsca gdzie powinnam mieszkać. Od zawsze wiedziałam, że to właśnie to miasto jest mi przeznaczone. To były marzenia 13 letniej dziewczynki. Marzenia, które teraz się spełnią.
- Aaa, dziękuję Wam bardzo. – już po chwili przytulałam rodziców – Tak bardzo się cieszę.
- Mamy Ci jeszcze coś do powiedzenia. – wpatrywałam się w mamę jak w obrazek – W Londynie czeka na Ciebie domek. Twój własny dom. Możesz go urządzić jak tylko chcesz. Mamy nadzieję, że Ci się spodoba. – dokończyli oboje
- Mój…własny dom. Wy żartujecie, prawda? Ja śnię? – pytałam w kółko
- Nie córeczko, to prawda. Masz tu zdjęcia posiadłości, która należy tylko do Ciebie.- tata wręczył mi mały album
- Jest prześliczny, nie wiem jak mam Wam dziękować. – skakałam z radości
- Kochanie .. wylot masz jutro wieczorem. – tata powiedział niepewnie
- Tak szybko chcecie się mnie pozbyć? – zaśmiałam się
Od razu zaczęli się wykręcać. Posłałam i pełen ciepła uśmiech i przytuliłam ich.
- Idę się pakować. – powiedziałam i poszłam do swojego pokoju
Wyjęłam swoją walizkę ale jak popatrzyłam na to ile rzeczy muszę spakować to się przeraziłam i opadłam na łóżko. Jednak nadal cieszyłam się że wyjeżdżam. Nic już mnie tu nie trzyma.
- Londynie , nadchodzę. – uśmiechnęłam się do siebie i w niesamowitym nastroju zaczęłam się pakować

TRZY GODZINY PÓŹNIEJ

Wreszcie skończyłam się pakować. Mam trzy walizki. Nigdy bym nie pomyślała, że mam aż tyle rzeczy. Ale cóż, mówi się trudno. Przecież się wyprowadzam, zaczynam nowe życie we wspaniałym mieście. Poznam nowych ludzi, zarobię pierwsze pieniądze i będę w pełni samodzielna. Wzruszyłam się jak zerkałam w stronę pustych szafek. Będzie mi brakować tego miejsca, to tu się wychowałam, w tym domu stawiałam pierwsze kroki, przeżywałam pierwszy zawód miłosny, spędziłam tu całe dotychczasowe życie. Gdy tylko skończyłam wspominać piękne chwile poszłam się umyć. Po chwili leżałam już w łóżku, ostatni raz spędzam w nim noc. Z uśmiechem na ustach zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca. Zrobiłam poranną toaletę i udałam się w kierunku kuchni bo mój brzuch upominał się o posiłek. Gdy skończyłam jeść, ubrałam się szybko i poszłam się pożegnać ze znajomymi. Pożegnania były trudne i pełne łez. Nie chciałam zostawiać dotychczasowych znajomych ale przecież zdobędę nowych. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wróciłam na obiad. Po posiłku krótka drzemka, prysznic i znów pożegnanie. Zmoczyłam mamie ramiona moimi łzami, tacie też ale na lotnisku. Zapamiętałam tylko słowa taty: Nie wracaj na razie z wnuczkiem. Oboje się zaśmialiśmy i ruszyłam do odprawy. Przeszła pomyślnie i siedziałam już w samolocie. Po dwóch godzinach byłam już w Londynie, mieście z moich snów. Zamówiłam taksówkę i po pół godziny dotarłam do mojej posiadłości. Dom jest większy niż wydawał się zdjęciach i znajduje się w centrum miasta. Rodzice chyba czytali mi w myślach wybierając akurat to miejsce. Czułam się jak we śnie i nie chciałam się z niego budzić. To jest zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe mówiłam sobie. Otworzyłam białe drzwi i moim oczom ukazał się ogromny korytarz z wielką szafą na ubrania, wielkim lustrem i masą półek. Będę miała co sprzątać pomyślałam. Walizki pozostawiłam przy wejściu a sama wyruszałam na zwiedzanie domu. Na parterze znajduje się przestronny salon, kuchnia, łazienka i garaż. Na piętrze jest pięć sypialni, garderoba i druga łazienka. Wszystko do urządzenia tak jak sobie wymarzyłam. Wróciłam po swoje walizki i zaniosłam je do uprzednio wybranego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i ruszyłam by zmyć z siebie całą podróż. Nałożyłam na siebie świeże ubrania, włożyłam na nogi baletki i ruszyłam w przechadzkę po okolicznych parkach, kawiarenkach i takich miejscach. Przytrzymałam się na minutkę na Tower Bridge by pozwolić odpocząć moim nogom. Potem ruszyłam dalej. Chodziłam po różnych uliczkach kiedy zobaczyłam pewne intrygujące ogłoszenie o pracę. W szpitalu potrzebują wolontariusza. Pomyślałam, że mogę spróbować takiej pracy ponieważ od zawsze lubiłam pomagać ludziom w potrzebie. Spisałam nazwę szpitala i pojechałam taksówką w to miejsce. Gdy tylko dotarłam na miejsce udałam się w kierunku gabinetu dyrektora. Po krótkim oczekiwaniu rozpoczęliśmy rozmowę podczas której omówiliśmy moje obowiązki. Nie było to nic trudnego a każda praca się przyda. Miałam się stawić następnego dnia punktualnie o 8 rano pod gabinetem zarządcy budynku więc jak najszybciej wróciłam do domu robiąc po drodze małe zakupy. Do domu wróciłam już późnym wieczorem bo trafiłam na fajne promocje w sklepach a takiej okazji nie można było przegapić. Przy okazji zjadałam już obiad. Więc gdy tylko przekroczyłam próg domu udałam się w kierunku łazienki aby zaznać relaksującego wpływu kąpieli. Po godzinie byłam już w łóżku i czytałam moją ulubioną książkę. Nawet nie spostrzegłam się kiedy Morfeusz mnie objął i zabrał do swojej krainy. Obudziłam się wraz ze słonecznymi promieniami. Przeciągnęłam się i zerknęłam na zegarek. 7:01. Idealnie. Wzięłam świeże ubrania z walizki i pobiegłam pod prysznic, który ukoił każdy mój mięsień. Troszeczkę ogarnął mnie strach który i tak potem znikł. Wyszłam z łazienki i podążyłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę i nie spiesząc się specjalnie, zjadłam ją. Wzięłam torebkę z telefonem i portfelem i wyszłam z domu. Po drodze wstąpiłam po świeżą kawę. Popijając aromatyczny napój podążałam w kierunku szpitala. Gdy już byłam przed samym wejściem zderzyłam się z kimś. Podniosłam oczy, przede mną stał przystojny mulat z ślicznymi, brązowymi oczami.
- O mój Boże, nic Ci się nie stało? – zapytał chłopak
- Nie, nic mi nie jest. – odparłam wstając
- Przepraszam, zostawiłem gdzieś tu teczkę a zaczynam pracę i troszkę się śpieszę. – powiedział
- Tam coś leży. – wskazałam na ławkę – I ja też będę tutaj pracować.
- Dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. – krzyknął gdy zmierzał w kierunku wskazanym przeze mnie
Już bez przeszkód dotarłam pod gabinet dyrektora. Po chwili pojawił się tam poznany przeze mnie przed kilkoma minutami chłopak.
- Jeszcze raz dziękuję. – pokazał rząd białych ząbków – A tak w ogóle to Zayn jestem.
- Margaret, miło mi. – podałam mu dłoń
W tym momencie sekretarka dyrektora szpitala poprosiła nas do gabinetu. Weszliśmy oboje. Nie czułam stresu myśląc, że nie jestem tu jedyna nowa.
- Witam panie Malik i pani .. heh to śmieszne. Też Malik – zaśmiał się dyrektor
Malik? Jaki to ogromny zbieg okoliczności że mamy takie samo nazwisko.
Popatrzyliśmy z chłopakiem po sobie. Nasze miny wyrażały kompletne zdezorientowanie. Dyrektor wytłumaczył nam dokładnie czym będziemy się zajmować. Przydzielił nas na oddział dziecięcy. To dobrze. Lubię dzieci. I z tego co zauważyłam już pierwszego dnia pracy to Zayn też. Jednak po mojej głowie nadal chodził ten dziwny zbieg okoliczności. Ironia losu? Może. Dzieciaki były ucieszone gdy na oddziale zobaczyły młode osoby a nie podstarzałe już pielęgniarki. Korzystając z tego wymęczyli nas do ostatków sił. Jednak zarówno ja jak i Malik wyszliśmy z budynku zadowoleni z pierwszego dnia.
- Zayn, może wpadniesz do mnie na kawę i ciastko. Pogadamy troszkę, poznamy się skoro mamy razem pracować.
- Ok. Ale to ja zamawiam taksówkę. – powiedział
- Dobrze. – uśmiechnęłam się
Nie minęło pięć minut i jechaliśmy w kierunku mojego domu. Cały czas po głowie chodziło mi pytanie Skąd on ma takie samo nazwisko jak ja? Przerwał mi jednak czyjś głos, to był Zayn.
- Wysiadamy, nie śpij.
- Nie, ja nie śpię. Zamyśliłam się. – powiedziałam opuszczając pojazd
Chłopak opłacił kurs i udaliśmy się w kierunku mojego domu
- Ślicznie tu masz. – rzekł
- Dziękuję. Rodzice mi to podarowali. Dzięki nim tu jestem.
- To fajnie jest mieć kochającą rodzinę?
- Tak. A Ty nie masz rodziny?
- Wychowałem się w domu dziecka.
- Współczuję. – zerknęłam niepewnie na chłopaka otwierając dom
- To nic. Przyzwyczaiłem się do spędzania dni bez rodziców i rodziny. Ale cieszę się że ty masz do tego okazję.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zaprosiłam chłopaka do domu. Pochwalił mój niedokończony jeszcze wystrój wnętrza. Zaparzyłam mocną kawę która zarówno przydała się mi jak i Zayn' owi po ciężkim dniu pracy. Rozmawiało nam się świetnie. Praktycznie to mieliśmy dużo wspólnych tematów. Niestety było już po 21 i musiał wracać do domu. Pożegnałam się z nim i udałam pod prysznic. Jednak podczas tej czynności moje myśli zajmowała jedna sprawa. A mianowicie nasza zbieżność nazwisk. Gdy tylko wyszłam z łazienki, usiadłam przed komputerem. Wpisałam w wyszukiwarkę nazwisko Malik i wyświetliło mi się kilka wyników. Weszłam w pierwszy. Pokazała mi się strona z gazety. Jej tytuł nosił nazwę „Zaginęło dwuletnie dziecko. Każdego kto go widział prosimy o kontakt.” Pod spodem było zdjęcie tego dziecka i numer kontaktowy rodziców. Przecież to nasz stary stacjonarny numer…Muszę pogadać z rodzicami. Zalogowałam się na Skype'a. Mama była dostępna więc do niej zadzwoniłam. Po chwili widziałam już twarz mojej rodzicielki.
- Nie masz mi czegoś do powiedzenia? – zapytałam
- O co Ci chodzi? – zmartwiła się
- A chłopak, Zayn Malik, coś Ci mówi?
- Margaret, możesz powtórzyć? – nie dowierzała w to co usłyszała
Napisałam więc imię i nazwisko chłopaka na kartce i pokazałam mamie.
- Kto to jest? – ponownie zadałam pytanie
- To Twój…brat. – wydukała
- Że co?? – wkurzyłam się
- Miał dwa latka i zaginął. Myśleliśmy, że nie żyje. Rok później urodziłaś się Ty.
- Mamo, dlaczego dopiero teraz mi to mówisz?
- Przepraszam kochanie, ja nie wiedziałam jak Ci to powiedzieć więc zachowałam to w tajemnicy.
- Gdyby nie moja praca nie wiedziałabym, że mam brata. Super. – wykrzyczałam – Muszę to wszystko przemyśleć. Odezwę się za jakiś czas.
Z niemałym impetem zamknęłam komputer i nerwowo zaczęłam chodzić po pokoju. Jak ona mogła mi to zrobić? Jak mogli zachować to w tajemnicy przede mną? Zayn musi się o tym również dowiedzieć. Jeszcze raz otworzyłam laptopa i wydrukowałam znaleziony wcześniej artykuł aby dać mu jutro do wglądu. Zmęczona wydarzeniami ułożyłam się do snu. Byłam bardzo ciekawa reakcji Zayn' a. Mojego .. brata. Znów obudziły mnie miłe promyczki słońca opadające na moją twarz. Byłam strasznie ciekawa reakcji Zayn’ a jednak złość na rodziców nadal mnie nie opuszczała. Szybko się zebrałam nie zapominając o spakowaniu wczorajszego wydruku. Gdy tylko dotarłam do miejsca pracy podałam kartkę Malik‘ owi i czekałam na jego reakcję.
- Czy to jest.. czy na zdjęciu jestem ja? – spytał niepewnie bo dokładnym przeanalizowaniu kartki
- Na to wygląda … – powiedziałam
- Czy to znaczy że jesteś moją siostrą?
- Tak Zayn.. .jestem Twoją siostrą … a Ty jesteś moim bratem – spojrzałam niepewnie na chłopaka
- Eee...to głupie trochę ale… na pewno rozmawiasz z rodzicami…mógłbym ich poznać?
- Jasne! Wpadnij dziś do mnie to porozmawiamy z nimi przez Skype' a.
- Jesteś pewna? Ja…ja ich nie pamiętam …nie znam i…
Przerwałam mu.
-Jest w porządku Zayn. Jestem pewna, że chcą poznać swojego syna. Chodźmy do pracy. – przytuliłam go

PERSPEKTYWA ZAYN’ A

Ja mam siostrę, ja mam rodziców. To wszystko mnie przerasta, tak dużo się nagle pozmieniało z moim życiu. Margaret jest bardzo śliczną dziewczyną, nigdy bym nie powiedział, że jest moją siostrą. Mam w głowie tyle pytań. Ciekaw jestem jak wyglądają nasi rodzice, czy będę się z nimi dogadywać, czy pokochają mnie…
- Ej, co jest? – spytała się moja siostra
- Myślę o tym jak to teraz będzie. Czy rodzice mnie zaakceptują i pokochają. Czy Ty mnie nie odrzucisz, czy
- Stop, nie zapędzaj się z tymi pytaniami. Dziś popołudniu się wszystko okaże ale mówię Ci, że będzie dobrze.
- Dziękuję. – powiedziałem
- Ale za co?
- Za to, że mnie wspierasz siostro.
- Od tego ma się rodzeństwo. – przytuliła mnie – Chodź, idziemy dalej pracować.

WIECZOREM W DOMU MARGARET

Właśnie za chwilę mam zobaczyć moich rodziców. Ciekaw jestem tego jak wyglądają, czy mnie pamiętają. Mam do nich tyle pytań, chciałbym poznać moją przeszłość, dlaczego wychowywałem się bez rodziny. To wszystko nie daje mi spokoju.
- Zayn, chodź na górę. Zaraz będę gadać z mamą i tatą. – zawołała mnie moja siostra
- Już idę. – i podążyłem w kierunku pokoju dziewczyny
Po pięciu minutach rozmawialiśmy już z rodzicami. Są tacy kochani, Margs jest bardzo podobna do mamy, ja bardziej do taty. Z wyglądu i z charakteru.  Po dwugodzinnej rozmowie byłem bardzo szczęśliwy. Mam kochającą rodzinę, siostrę. Tak wiele się zmieniło w moim życiu, na lepsze oczywiście.
- No i co się tak szczerzysz? – zapytała Margaret ale nie odpowiedziałem jej bo zadzwonił mój telefon, to Harry
- No hej stary, co tam u Ciebie? – usłyszałem w telefonie
- A pozmieniało się wiele. Jak chcesz pogadać to możemy się na mieście spotkać bo wiesz jakie są u mnie warunki.
Nagle Margaret napisała mi na kartce „Zaproś go tutaj, to też Twój dom.”
- Wiesz co Hazza, zmiana planów. Zaraz wyślę Ci adres pod którym możesz mnie spotkać.
- Czyżby jakaś nowa dupa?? – zaśmiał się
- Zamknij się już. Do zobaczenia głupku. – rozłączyłem się aby wysłać chłopakowi SMS-a i pogadać z moją siostrą.
- Czemu napisałaś, że to też mój dom? Przecież to Tobie podarowali go rodzice.
- Ale jesteś moi bratem i nie będziesz mieszkał w jakiejś dziurze. Idź sobie wybrać pokój, ostrzegam, że są nie urządzone.
- Dobrze, dziękuję.
Po 10 minutach wybrałem sobie pokój idealny. Pozostało tylko przenieść trochę moich gratów z poprzedniego mieszkania.

DWA DNI PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA MARGARET

Zayn, mój kochany brat, urządził się już w swoim pokoju. Jest stylowy i nowoczesny, podoba mi się. Ważne, żeby mulatowi dobrze się tu mieszkało. Robię wszystko z myślą o nim. Dziś wzięłam sobie wolne ponieważ chcę urządzić pozostałe pomieszczenia a nie chcę Zayn’ owi zawracać tym głowy. Otworzyłam więc laptopa i zaczęłam szukać mebli i farb. Czynność tą przerwał dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się żadnych gości ale poszłam otworzyć. Przede mną stał przystojny, zielonooki chłopak z burzą loków na głowie.
- Cześć, zastałem Zayn’ a? – zapytał
- Niestety nie. Jest w pracy ale niedługo powinien wrócić. Jeżeli zechciałbyś na niego poczekać to zapraszam do środka.
- Chętnie skorzystam z zaproszenia bo dawno się z tym durniem nie widziałem. – zaśmiał się chłopak
- Czyli Ty pewnie musisz być Harry, tak?
- Zgadza się. A Ty to?
- Margaret, Margaret Malik, siostra Zayn' a.
- Że co?? – chłopakowi szczęka ze zdziwienia opadła
- Sama niedawno się o tym dowiedziałam. Jak chcesz mogę Ci o tym opowiedzieć. – powiedziałam
Zrobiłam Harry’emu herbatę i zaczęłam opowiadać całą historię. Bardzo dobrze się mi z nim rozmawiało i nawet się nie spostrzegłam kiedy nadeszła godzina 22.
- Ja już będę szedł. Mam kawałek do domu. – rzekł Loczek
- To może zostaniesz na noc, ta sofa jest wolna a już jest późno i nie ma sensu żebyś po nocy jechał do domu.
- Naprawdę?? – zadziwił się
- Tak. Po za tym przywykłam, że jest ktoś w domu a Zayn’ a jeszcze nie ma i tak trochę niekomfortowo czuję się z myślą, iż będę musiała spać sama w tak dużym domu.
- Dobrze, zostanę. I dziękuję. – chłopak mnie przytulił – Słodko się rumienisz. – uśmiechnął się
Za kilka minut leżałam już w swoim łóżku. Chciałam zasnąć lecz przyszła burza, której bardzo się boję.
Zeszłam więc na dół po szklankę mleka zapominając o tym, że śpi tam Styles.
- Ej, co się tu dzieje? – zapytał zaspanym głosem
- Przepraszam bardzo, że Cię obudziłam. Jest burza i nie mogę spać więc zeszłam po mleko.
- Boisz się burzy? – zapytał
- Tak. – i pisnęłam w przerażenia gdy usłyszałam hałas
 Chłopak wstał i mnie przytulił.
- Już cicho, przy mnie jesteś bezpieczna. Chodź na górę. Pomogę Ci zasnąć.
- Dziękuję.
Harry położył się cały czas mnie przytulając.
- Śpij słonko. – złożył na moim czole pocałunek
Już prawie zasnęłam gdy poczułam, że chłopak się ode mnie odsuwa.
- Zostań, proszę. Jak Cię tu nie będzie to nie zasnę. – wyszeptałam trzęsąc się ze strachu.
- Dobrze, nigdzie nie idę.
Wtuliłam się mocno w chłopaka żeby mi nie uciekł. Spaliśmy tak całą noc. Rano obudziłam się wtulona w niego. Hazza tak słodko uśmiechał się przez sen. Przesunęłam się delikatnie żeby móc podziwiać jego twarz lecz chłopak się obudził.
- Wyspałaś się?
- Tak, dziękuję Ci bardzo. – chłopak uśmiechnął się oraz palcem pokazał na swój policzek. Zbliżyłam więc do niego lecz ten w ostatnim momencie przekrzywił i moje wargi trafiły na jego. Zwykły całus zmienił się w namiętny pocałunek.
- No i teraz mogę uznać podziękowania za przyjęte.- zaprezentował rząd białych ząbków.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Dziś idę na kolejną randkę z Harry’ m. Na każdej mnie czymś zaskakuje. Jestem bardzo ciekawa co wymyśli teraz bo kazał mi się ładnie ubrać.





Powracam. Imagin pisany na szybko więc mogą być błędy ale nic innego nie potrafię napisać. Dziękuję Beacie za to, że mi pomogła. Bez niej to co przeczytaliście by nie powstało. Mam nadzieję, że się Wam to chociaż troszkę spodoba. Tęskniłam za Wami moje Misiaki <33

piątek, 29 listopada 2013

Ważne



Nie chciałam tego pisać ale muszę. Zawiodłam się na Was. Co się stało z moimi czytelnikami? Czemu pod ostatnim postem są tylko dwa komentarze od Was? Jak się Wam coś nie podoba to mi to napiszcie a nie przestawajcie komentować. Jeżeli chcecie ja mogę przestać pisać, przy obecnej sytuacji w moim życiu może nawet byłoby to dobre rozwiązanie ale trzymają mnie osoby, które komentują. Każdy kto ma bloga wie jak bardzo ważne są komentarze.
I nie wiem kiedy pojawi się kolejny imagin. Mam sporo nauki i problemów więc wena znikła. Mam tylko nadzieję, że ona powróci i te imaginy nie będą pisane na siłę. Postaram się w przeciągu dwóch tygodni coś dodać.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Zayn cz.3






Dla: Mia R


PERSPEKTYWA MANAGERA ZESPOŁU

Za pół godziny w biurze zjawił się dyrektor domu dziecka. Od razu zaczął się wykłócać i krzyczeć.
- Co to ma znaczyć? Co Wy sobie wyobrażacie? Przyszły gwiazdki i mogą robić co im się podoba? O nie, nie pozwolę na to żebyście zniszczyli moją reputację i…
 - Proszę nie kończyć. Wiem, że jest Pan zszokowany tym, iż sprawa wylądowała w sądzie ale tak jak Pan przed chwilą wspomniał najważniejsza jest dla Pana reputacja a nie dzieci, które się w domu dziecka wychowują.
- Nie prawda, one też są dla mnie ważne. – tłumaczył się
- Co innego powiedział pan przed chwilą. A po za tym chłopcy wiedzą swoje po tym jak dzieciaki ich oprowadzały po ośrodku. To jakie metody Pan stosuje jest niestosowne i okropne. Nie powinien być Pan dyrektorem. Dlatego też sprawa trafiła do sądu.
- Nie odbierzecie mi ośrodka. Zainwestowałem w niego bardzo dużo. – nadal próbował nas przekonać do swojej racji dyrektor
-  O tym już sąd zadecyduje. A teraz wybaczy Pan, musimy już iść bo mamy kilka spraw do załatwienia.
- Do zobaczenia w sądzie.
- Żegnam Pana. – i pokazałem mu drzwi

PERSPEKTYWA MARGARET

Boję się o Zayn’ a. Mam nadzieję, że dyrektor nie wyrządził im żadnej krzywdy. Coś Ty narobił, ja bym sobie bez tej interwencji poradziła. Teraz tylko ściągnąłeś na siebie i na zespół kłopoty powtarzałam sobie w głowie gdy nagle mój telefon zawibrował.
„Musimy się spotkać. Za kwadrans w parku koło domu dziecka. Ubierz się ciepło. Całuję, Zayn”
Jestem bardzo ciekawa po co chce się spotkać. Muszę się szybko zebrać bo ciekawość mnie zżera. Gdy nadeszła godzina spotkania wybiegłam z budynku aby jak najszybciej go zobaczyć. Siedział na ławce w swojej ulubionej czarnej, skórzanej kurtce. Podeszłam do niego i zasypałam go pytaniami
- Nic Ci nie jest? Dyrektor nic Wam nie zrobił? Co to za pomysł z sądem? Problemy chcecie ściągnąć na siebie?… - mogłabym tak przez kilka minut nawijać
- STOP! Myślałam, że się martwiłaś a Ty mnie tu pytaniami zalewasz. – powiedział Zayn
- Martwiłam się i to bardzo, stąd to pierwsze pytanie. Miejsca sobie znaleźć nie mogłam jak wiedziałam, że on zaraz u Was będzie. – wyszeptałam smutna
- Ej, nie smuć się. Nic mi nie jest. Tak samo jak chłopakom i managerowi. – i mnie przytulił
- To dobrze. A kto wpadł na pomysł aby iść z tą sprawą do sądu? – zapytałam
- Paul. Powiedziałem mu, iż dyrektor domu dziecka większość pieniędzy przeznacza na siebie a nie na rozwój ośrodka i, że zastrasza on wychowanków.
- Ale nie opisałeś mu dokładnie, co mi robił? – wydusiłam to z siebie z przerażeniem w oczach
- Oczywiście, że nie. To jest Twoja prywatna sprawa a Ty ufając, że zachowam to w sekrecie powiedziałaś mi o tym. Nie mógłbym tego powiedzieć bez Twojej zgody.
- Dziękuję Zayn. – przytuliłam chłopaka
-Jeszcze nie masz za co dziękować. Za kilka dni powinno przyjść do Ciebie pismo, żebyś stawiła się jako świadek w sprawie. Pogadaj jeszcze z resztą wychowanków i spytaj się ich czy mogliby zeznawać w tej sprawie. Mając więcej zeznać opisujących jego prawdziwe zachowanie mielibyśmy większą szansę na wygranie tej sprawy.

-Dobrze, pogadam z nimi i jak ktoś się zdecyduje to dam Ci znać.  
- Pomyśl sobie, jak dobrze pójdzie za niedługo będziecie mieli już zapewniony spokój i bezpieczeństwo.
- Bardzo się cieszę. – uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam – A teraz muszę już iść. Zadania domowe czekają.
 - Ok, jakbyś miała jakiś problem to napisz. Nas jest pięciu i możemy jakoś pomóc. – zaśmiał się
- Dziękuję.

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Niestety nie udało mi się namówić nikogo aby zeznawał przeciwko dyrektorowi ponieważ się bali. Rozumiem ich ale musimy się od tego uwolnić. Jutro odbędzie się rozprawa. A ja dzisiejszą noc spędzę w domu chłopaków, tak dla mojego bezpieczeństwa. Razem z nimi udam się również do sądu ponieważ każdy z nich zeznaje.

PERSPEKTYWA ZAYN’ A

- Czy Wy pamiętacie kto dziś u nas śpi? – wkurzyłem się gdy zobaczyłem bałagan w domu
- Nie za bardzo. – odezwał się Niall
- Bo masz łeb zajęty żarciem a nie myśleniem. – zabrałem mu talerz sprzed nosa – Margaret dziś u nas śpi bo jutro jest rozprawa.
- O kurwa. – powiedział Harry
- No właśnie, więc do roboty. Ona będzie tu za 3 godziny. Mamy tylko tyle czasu by to wysprzątać i zrobić zakupy bo w lodówce dzięki Niall’ owi mamy tylko światło. 
 - Przepraszam, ale głodny byłem. – blondyn zaczął się tłumaczyć
-Już te gadki znamy. Teraz Louis pójdzie z Tobą na zakupy bo razem kupicie dużo potrzebnego i niepotrzebnego żarcia. – wręczyłem i siatki i kluczyki od auta – A my bierzemy się za porządki. Harry, Ty idziesz sprzątać obydwie łazienki, Liam zajmie się parterem a ja piętrem. – rozdzieliłem zadania
Po godzinie zaopatrzeniowcy wrócili więc Lou dołączył do mnie a Niall do Liam’ a. W ten sposób po dwóch godzinach cały dom lśnił. Byliśmy z siebie dumni.
- Dziękuję Wam, teraz dom bardzo ładnie wygląda. – powiedziałem opadając na kanapę tak jak reszta zespołu
Odpoczynek przerwało się pojawienie managera.
- Co tu tak wysprzątane? – zdziwił się
- Margaret dziś spędza u nas noc bo w domu dziecka mogłoby grozić jej niebezpieczeństwo. – wytłumaczyłem
- No tak, mądrze postąpiliście. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na jutro. A Ty – Paul wskazał na mnie – masz ją wspierać. Widzę, że jest dla Ciebie ważna, zapamiętaj sobie, iż będzie Cię potrzebować.
- Wiem o tym ale dziękuję za przypomnienie.
- Dobra, to ja już wracam do siebie. W razie czego jestem pod telefonem tak jak zawsze. Będę jeszcze rano do Was dzwonić.
Zostało tylko pół godziny do przybycia Margaret więc powinniśmy coś ugotować.
- Hazza, chodź na chwilkę do kuchni!
- Co chcesz?
- Ugotowałbyś coś? Proszę.
- Ok, ale tylko ze względu na naszego gościa.

PERSPEKTYWA MARGARET

Dotarłam właśnie pod dom chłopców, jest ogromny. Gdy tylko dotarłam pod drzwi do mojego nosa dotarł zapach spaghetti. Nie wiem jak oni to zrobili ale to jest moje ulubione zadanie. Nie zwlekając dłużej zapukałam. Po chwili w progu stanął Hazza.
- Cześć. Wchodź i się rozgość a ja muszę lecieć do kuchni bo się jedzonko przypali i mnie Niall zatłucze.
Usiadłam więc na sofie uprzednio pozostawiając torbę z rzeczami w przedpokoju. Za chwile koło mnie pojawiła się reszta zespołu. Chwilę pogadaliśmy i Styles zawołał nas na obiad. Zjadłam całą ogromną porcję ponieważ bardzo mi smakowało.
- Było pyszne, dziękuję. – powiedziałam – czy mogłabym się dowiedzieć gdzie będę spać?
- Masz trzy możliwości – zaczął Zayn – pokój na poddaszu, mały ale fajny, pokój koło mnie, troszkę większy lecz mi osobiście się nie podoba oraz możesz spać ze mną.
- To ja zobaczę wszystkie trzy pomieszczenia i zdecyduję. Oprowadzi mnie ktoś? – rzekłam kierując się po swój bagaż.
Nagle koło mnie znalazł się cały zespół. Liam niósł moją torbę,  Lou i Hazza szli z przodu, Malik koło mnie a Niall tak samo jak Payne za nami. Po obejrzeniu wszystkich pokoi zdecydowałam, że będę spać koło mulata. Chcę żeby był blisko mnie.

NASTĘPNEGO DNIA

Noc minęła mi bardzo spokojnie. Obudziły mnie hałasy na parterze. Tak to jest jak w domu mieszka pięciu chłopaków. Zastałam ich w kuchni kłócących się o to co będzie na śniadanie.
- Cisza! Wynocha mi stąd. Ja zrobię śniadanie a Wy proszę salon ogarnąć bo wygląd jakby tornado prze niego przeszło.
- Dobra, już nas nie ma.
Jednak w pomieszczeniu został Zayn.
- To takie Twoje drugie wcielenie? – zażartował
- Czasami trzeba postawić na swoim. A przy Was nie zjadłabym pewnie żadnego śniadania. – powiedziałam
- Osz Ty. – chłopak zaczął mnie łaskotać
- Przestań…proszę…stop…zrobię wszystko co chcesz tylko przestań.
- Wszystko? – dopytywał się zaciekawiony
- Tak.
- No to poproszę całusa w policzek.
Zmieszałam się trochę ale dałam mu tego buziaka. Potem już w spokoju przygotowałam posiłek. 

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Już jest po rozprawie. Sędzia po przedstawieniu dowodów i po zeznaniach managera zespołu, chłopaków i moim uznał dyrektora ośrodka za winnego i skazał go na 15 lat pozbawienia wolności i 3 lata prac społecznych. Teraz wreszcie będziemy spokojnie żyć.
- Zayn, tak bardzo się cieszę. – rzuciłam się chłopakowi w ramiona.
- Ja też, szczególnie widząc Twój uśmiech.
- Dziękuję. – chciałam pocałować go w policzek lecz przekrzywił głowę i moje usta spoczęły na jego. Pocałunek z nieśmiałego zmienił się w namiętny.
- Margaret, ja muszę Ci coś powiedzieć. – zaczął Zayn – zakochałem się w Tobie.
- Też Cię kocham. – wyszeptałam mu do ucha.
Pocałował mnie i dołączyliśmy do chłopaków, którzy również cieszyli się z wyroku. Nie umknął im jeden szczegół, szliśmy za rękę.
- Gratuluję. – powiedział Hazza
Potem to samo usłyszeliśmy od Liam’ a, Niall’ a i Louis’ a. Szczęśliwi dotarliśmy do ich domu.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Jestem bardzo szczęśliwa z Zayn’ em. Nowy zarządca domu dziecka pozwolił mi zamieszkać z Malik’ iem i resztą zespołu. Nigdy nie przypuszczałam, że spotka mnie w życiu takie szczęście. 



Ta część jest okropna ale nie jestem w stanie napisać niczego lepszego, przepraszam. Mam taką malutką nadzieję, że się Wam choć troszkę spodobał. Jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. Jeżeli chcesz abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA. A i jeszcze jedno, martwi mnie liczba komentarzy. Jeżeli nie podoba się Wam to co piszę, to mi o tym napiszcie i postaram się coś zmienić. Rozumiem, że w tygodniu możecie nie mieć czasu. Ale pod drugą częścią imagina z Zayn' em pojawił się tylko jeden komentarz a dodałam go 8 dni temu. 

niedziela, 3 listopada 2013

Zayn cz. 2




Dla: Mia R 



PERSPEKTYWA ZAYN’ A

Jak mówiłem tak i zrobiłem. Telefon i laptop kupiony. Teraz muszę znaleźć chwilę czasu aby to dać Margaret. Próby naprawdę są teraz ciężkie więc będzie trudno ale mam nadzieję że się uda. 

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

No i się udało! Wreszcie wolny dzień. Pierwszy od tygodnia. Tak długo na to czekałem. Popryskałem się moimi najlepszymi perfumami, wziąłem mój prezent dla Margaret i wsiadłem do swojego samochodu.  Widok domu dziecka mnie zasmucił i rozdrażnił. My żyjemy tak zajebiście a oni? Nie mają takich dobrych warunków. Wielu uzdolnionych ludzi tu się marnuje. Margaret też. Wziąłem torbę i podążyłem do budynku . Szukałem dziewczyny i ją znalazłem. Siedziała w swoim pokoju na parapecie i patrzyła w okno.
- Mam coś dla Ciebie. – powiedziałem
- Zayn? – zapytała i odwróciła głowę
- Płakałaś? – zdziwiłem się
- Nie, czemu pytasz?
- Przecież widzę. – starłem łzę z jej policzka – Nie oszukuj mnie.
Usiadłem na łóżku i nastolatka do mnie dołączyła.
- Mi możesz wszystko powiedzieć. – wyszeptałem
- Dziś rano dyrektor mi powiedział, że jak nie będę posłuszna to będzie mnie molestował.
Margaret po zakończeniu wypowiedzi się rozpłakała. Przytuliłem ją więc aby poczuła, iż ma wsparcie.
- Cicho, nie płacz już. Przy mnie jesteś bezpieczna.
- Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. Przecież Ci obiecałem, że zrobię wszystko żebyś była szczęśliwa. A teraz zobacz co dla Ciebie mam. – i podałem jej dwie paczuszki
- Nie musiałeś wydawać tyle pieniędzy ponieważ i tak będę musiała to co mi podarowałeś tutaj zostawić.
- Nie prawda. Zabierzesz  telefon i komputer ze sobą. Załatwiłem Ci to.
- Nie wiem co mam powiedzieć. Jestem Ci bardzo wdzięczna.
- Cieszę się, że sprawiłem, iż chociaż na chwilę jesteś szczęśliwa. W telefonie masz już wpisane numer mój i chłopaków wraz z naszymi zdjęciami żeby łatwiej było Ci nas rozpoznać.
- Dziękuję.
- Gdy tylko będziesz potrzebowała bądź chciała pogadać to dzwoń lub pisz, nawet w środku nocy.
- Tak bardzo się cieszę, że to właśnie mnie wybrałeś jako odpowiednią osobę do oprowadzenia Cię po budynku. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak wyglądało by moje życie gdybyś się w nim nie pojawił.
- Jestem przy Tobie i łatwo się mnie nie pozbędziesz ponieważ Cię polubiłem.
 - Bardzo się z tego cieszę i gdy tylko będę potrzebować to się z Tobą skontaktuję.
- Wspaniale. – spojrzałem na telefon – Bardzo Cię przepraszam ale ja już muszę iść bo mamy próbę.
- Rozumiem.
- Do zobaczenia. – przytuliłem dziewczynę
- Pa, pa.

DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ

Właśnie mamy próbę, którą przerwało pojawienie się naszego managera. Powiedział nam, że możemy iść w odwiedziny do domu dziecka. Ucieszyłem się jak nigdy w życiu! Perspektywa zobaczenia dziewczyny była piękna.  Znów ujrzę jej piękną  twarz, śliczne i duże oczka.
- Kiedy? – spytał Horan
- Choćby za chwilę. – Paul odpowiedział , klikając na Iphon' ie.
- No to możemy już wyruszać ? – niecierpliwiłem się
- A co Ty tak się spieszysz?  – zaśmiał się Louis
- No .. polubiłem ich . I jeśli możemy dać im trochę radości to zróbmy to. – powiedziałem i wyszedłem do samochodu .
Cała podróż strasznie mi się dłużyła a trwała raptem 15 minut! Pragnąłem już ujrzeć twarz Margaret.  Zobaczyliśmy dom dziecka. Znów okropny widok. Weszliśmy do środka i poszliśmy do gabinetu dyrektora aby powiadomić o tym, że jesteśmy tutaj .

PERSPEKTYWA MARGARET

- Ostrzegałem Cię Margaret. – dyrektor się uśmiechnął.
Ale ten uśmiech nie był jakiś życzliwy. Był okropny.
- Ale ja nic nie zrobiłam. – pisnęłam przerażona
- To jest teraz nieważne. – przybliżył się
Mój oddech przyspieszył. Nie wiedziałam co zrobić. Strach mnie sparaliżował. W moich oczach pojawiły się łzy. W tym momencie z impetem wszedł ktoś do gabinetu. Dyrektor szybko odskoczył. Poczułam nieprawdopodobną ulgę ponieważ tą osobą był Paul. 
- Dzień dobry. One Direction przybyli na dłużej dzisiaj. – zaśmiał się menager
- Oh to wspaniale! Chodźmy. Akurat teraz mają czas wolny więc są na boisku. Ruszajmy. – dyrektor powiedział jakby gdyby nigdy nic  - Mam nadzieję Margaret, że nigdy więcej nie spotkam u Ciebie takiego zachowania.
Spuściłam głowę i wyszłam razem za nimi z gabinetu. Chłopcy czekali przed pomieszczeniem. Nie chciałam się zatrzymywać. Zayn to zrobił.
- Cześć Margaret. – uśmiechnął się
Odwróciłam głowę aby nie widział że moje oczy są pełne łez. Nie dałam im jeszcze upustu ale i tak nie chciałam aby to zobaczył.
- Zayn, idziesz? – spytał Liam przy wejściu na boisko
- Tak .. zaraz.
Dyrektor, Paul i chłopcy znikli za rogiem. Wtedy Zayn ujął moją twarz w dłonie i popatrzył mi w oczy pełne łez. Wyrwałam mu się i przytuliłam do niego. Zaczęłam płakać.
- Co się stało? – Spytał z troską w głosie .Głaskał mnie przy tym po głowie.
- Dyrektor .. on .. się .. dobierał .. do mnie. – z trudem łapałam powietrze
- Boże .. – przycisnął mnie mocno do siebie
- Zayn, nie chcę tu być. Boję się. - szlochałam
- Zrobię coś z tym. Obiecuję. – powiedział ze złością w głosie – Nie płacz. – to wypowiedział łagodnie i ciepło

PERSPEKTYWA ZAYN' A

Nie mogę jej tak zostawić. To niedopuszczalne. Jak można być tak podłym? Tak nieczułym i okropnym? W mojej głowie pojawił się pewien pomysł. Po naszej wizycie wpadłem na chwilę do gabinetu dyrektora ośrodka.
- W czym mogę służyć panie Malik? – spytał nie odrywając nosa od papierów
- Chcę adoptować Margaret. – powiedziałem twardo
Dyrektor domu dziecka roześmiał się donośnie co mnie zdziwiło i wkurzyło.
- Nie możesz. – spoważniał momentalnie
- Dlaczego? Mam skończone 18 lat. – założyłem ręce
- Masz dopiero 19 lat. Nie możesz tego zrobić . Jesteś za młody – znów wrócił do papierów
- Znajdę sposób aby ją stąd zabrać ! – krzyknąłem i wyszedłem z gabinetu trzaskając drzwiami
To nie może tak być aby wychowankowie domu dziecka tak cierpieli. Zmienię to. Pomogę wszystkim, nie tylko Margaret na której szczęściu bardzo mi zależy. Wytoczę dyrektorowi sprawę w sądzie, Paul załatwi mi najlepszych prawników i uwolnię te dzieciaki z bagna zwanym „Dom dziecka”.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Ostatnia próba przez trasą koncertową. Jeszcze tylko tydzień spędzony w kraju i wyjeżdżamy na całe pięć miesięcy. Będę tęsknić za Margaret. Mam nadzieję, że nic złego w tym czasie się jej nie stanie. Miałem właśnie napisać do niej sms’ a gdy telefon wydał z siebie dźwięk informujący mnie o pojawieniu się nowej wiadomości tekstowej.
„Dyrektor dostał wezwanie na rozprawę i idzie do Was wkurzony. Co Ty najlepszego narobiłeś? Martwię się”

Wiadomość tą wysłała Margaret. Poinformowałem managera o tym, że dyrektor ośrodka chce się z nami spotkać. Nawet się ucieszył bo ma mu parę słów do powiedzenia. 




Na początku chcę bardzo podziękować Beacie. Gdyby nie Ty ten imagin by nie powstał. Pomogłaś mi ubrać w słowa pomysł na imagina. Mam nadzieję, że się Wam spodobał. Nie wiem jeszcze kiedy pojawi się trzecia a zarazem ostatnia część. Proszę o szczere opinie w komentarzach. Jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. A jeżeli chcecie abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA.
P.S. Widzieliście już teledysk do "The Story Of My Life"? Co o nim sądzicie?

wtorek, 29 października 2013

UWAGA!!! UWAGA!!!

Chciałam Was poinformować, iż zaczynam pisać dla bloga http://one69direction69.blogspot.com/
Wygrałam tam konkurs. Tego bloga nie zawieszam ani nie usuwam. Po prostu jak coś napiszę to będę to udostępniać na wyżej podanym blogu i tutaj. Miło by mi było gdybyście tam też wpadli i komentowali bo Vicky, z którą będę współpracować świetnie pisze.

sobota, 19 października 2013

Zayn cz.1



Dla: Mia R 


PERSPEKTYWA MARGARET

Tak bardzo chciałabym być szczęśliwa. Mam na myśli posiadanie chłopaka. Niestety na dzień dzisiejszy nie jest to możliwe. Spowodowane jest to moją przeszłością. Mężczyźni wyrządzili dużo zła w moim życiu. W wieku 5 lat przez bezmyślnego  kierowcę TIR-a straciłam rodziców i trafiłam do domu dziecka. Większość osób tam znajdujących się było płci męskiej. Jako dziecku nie przeszkadzało mi to. Lecz gdy byłam już nastolatką obecność tak dużej liczby facetów w moim otoczeniu mi doskwierała. Zaczęły się molestowania, wykorzystywania seksualne. Moje życie w tym ośrodku z sielanki zmieniło się w horror. Uczęszczałam na większość zajęć dodatkowych w szkole aby jak najmniej czasu spędzać w domu dziecka. Nie mogłam się doczekać dnia 18 urodzin. Dnia, w którym będę wolna. Kiedy już żaden mężczyzna z ośrodka nie będzie mnie krzywdził. Wtedy stanę na własne nogi, znajdę na mieszkanie, pójdę na studia i może uda mi się znaleźć miłość, której tak bardzo pragnę.  I nie chodzi mi to o miłość fizyczną tylko o uczucie, które łączy dwojga ludzi. Tylko zanim pokocham jakiegoś mężczyznę muszę się uporać z moją zranioną psychiką. A nie jest to łatwe zadanie. Teraz w każdym osobniku płci męskiej widzę osobę, która może mnie skrzywdzić. I jeszcze zapomniałam dodać, że teraz mam 17 lat. Jeszcze tylko rok i może uda mi się poznać uczucie szczęściem zwane. 

„Wszyscy proszeni są o udanie się do jadalni” rozległo się w głośnikach

Pewnie pan dyrektor ma nam coś do zakomunikowania. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu wszyscy już tam byli. Po chwili pojawił się mężczyzna zarządzający ośrodkiem z piątką chłopaków.
- To jest zespół One Direction. Przybyli oni tutaj aby chwile z wami porozmawiać. Proszę ich ładnie ugościć. – zwrócił się do nas. – Chłopcy przedstawcie się i wybierzcie osobę, która ma was oprowadzić po budynku. – powiedział do gości 
- Ja jestem Harry. Najmłodszy i najprzystojniejszy. Wybieram tego chłopca w zielonej bluzie. Czuję, że się dogadamy.
- A ja jestem Louis. Najzabawniejszy i najstarszy członek zespołu. Wybieram tę brunetkę w różowej bluzie ponieważ przypomina mi moją siostrę.
- Witajcie. Jestem Liam. Najpoważniejszy i najbardziej odpowiedzialny z zespołu. Chciałbym być oprowadzony przez chłopaka w brązowej koszuli.
- Które z Was najbardziej lubi jeść? – zapytał Niall – O, tu jest taki chłopak w fioletowych spodniach. Na pewno spędzimy miło czas.
- No to zostałem ja. Jestem Zayn. I pragnę aby o domu dziecka opowiedziała mi ta dziewczyna w szarej bluzie. Jak masz na imię?
- Jestem Margaret. - odpowiedziałam
- Miło mi Cię poznać. Oprowadzisz mnie?
- Ok.
Ruszyłam w stronę sali komputerowej licząc, że Zayn podąży za mną. Lecz pozostał on w pomieszczeniu, które poznał jako pierwsze. Gdy dotarłam do niego chłopak bawił się swoim telefonem.
 - Jak mam Cię oprowadzić to musisz mnie pilnować a nie telefonu. – powiedziałam
- Przepraszam. – wyszeptał
- Nie przepraszaj tylko rusz tyłek bo nie mamy całego dnia. 
 Po tych słowach mulat złapał mnie za rękę a ja podskoczyłam ze strachu.
- Przepraszam. Nie chciałem żebyś mi uciekła.
- Dobrze, chodźmy już.
I udaliśmy się w stronę Sali z komputerami.

PERSPEKTYWA ZAYN’ A

Zdziwiła mnie reakcja dziewczyny na mój dotyk. Nie było to normalne. Mam nadzieję, że uda nam się nawiązać kontakt ponieważ wydaje się ona wartościową osobą. Nie rób nic głupiego. Margaret się Ciebie boi powtarzałem sobie w myślach. Czynność tą przerwał głos mojej towarzyszki.
- Sam widzisz jaka to sala. Mamy 15 komputerów na 75 osób. Głównie używamy je do nauki ponieważ nie mamy swoich własnych.
Miałem wrażenie, że ze zdziwienia szczęka mi opadnie. Ale powstrzymałem się aby zachować pozory normalności. Oni mają tu takie marne warunki a ja siedzę sobie w luksusie i mogę mieć co tylko zapragnę. Muszę coś dla nich, a raczej dla niej zrobić. Margaret zasługuje na dużo dobra i postaram się jej to dać. Tyle mogę dla dziewczyny zrobić. Następnie znaleźliśmy się na sali gimnastycznej, która również nowością nie pachniała. 
- Zayn co się dzieje? – usłyszałem pytanie
- Zamyśliłem się. – odparłem
- No właśnie widzę. Jesteśmy u mnie w pokoju. Chciałam abyś również to pomieszczenie zobaczył.
Usiadłem na łóżku najdelikatniej jak potrafiłem bo bałem się go zniszczyć.
- I co sądzisz o domu dziecka? – zapytała dziewczyna
- Jestem zszokowany warunkami w jakich mieszkacie.
- Nie jest źle.
- Margaret, powiedz mi, czy Ty jesteś tutaj szczęśliwa?
 - No wiesz… - zaczęła
- Nie, nie wiem. I chcę usłyszeć prawdę.
- No dobrze. Odpowiem Ci na Twoje pytanie tylko muszę opowiedzieć trochę mojej historii.
- To słucham.
- Ja nie jestem szczęśliwa. A jest to spowodowane tym co wydarzyło się 12 lat temu. Moi rodzice zginęli, zostali potrąceni przez ciężarówkę, którą kierował mężczyzna. Po tym zdarzeniu wylądowałam tutaj. Gdy byłam młodsza to było mi tu dobrze. Lecz gdy stałam się nastolatką zaczęły się akty wykorzystywania seksualnego. I tak jest po dziś dzień. Na szczęście jeszcze tylko rok i uwolnię się od moich prześladowców.
- Zatkało mnie. Nie wiem co mam powiedzieć.
- Teraz znasz już moją historię. Wiesz, że uczucie szczęścia nie jest mi znane.
- Zrobię wszystko żebyś poczuła co to szczęście. Zasługujesz na to.
- Nie musisz. Ja już niedługo będę miała szansę aby sama na to wpłynąć.
- Ale ja chcę, więc nie dyskutuj ze mną.
- Dobrze.

PERSPEKTYWA MARGARET

Naszą rozmowę przerwały słowa dyrektora, które informowały o tym, że czas poświęcony na wizytę zespołu się kończy.
- Powinniśmy iść do miejsca w którym się poznaliśmy aby nie narazić się na gniew.
- Ok, prowadź. – powiedział Zayn
Udałam się więc w kierunku jadalni i za chwilę dołączył do mnie chłopak. 
- Nie smuć się. Obiecuję Ci, że niedługo się spotkamy. – wyszeptał
Gdy już znaleźliśmy się w pomieszczeniu usiadłam na jednym z krzeseł a mulat dołączył do Liam’ a, Harry’ ego, Louis’ a i Niall ’ a.
- Chłopcy, mam nadzieję, iż miło spędziliście czas i spodobał się wam nasz ośrodek. – powiedział zarządca
- Wizyta przebiegła nam bardzo przyjemnie. Dziękujemy za ugoszczenie i mam nadzieję, że do zobaczenia. – rzekł Liam

PERSPEKTYWA ZAYN’ A

Widziałem w oczach Margaret smutek. Jest mi przykro, iż ta wizyta się kończy. Chciałbym aby dziewczyna się uśmiechała. Zasługuje ona na szczęście po tym co przeszła w życiu. Taką wspaniałą osobę spotkało takie nieszczęście. Postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy aby choć trochę radości na tej smutnej buźce. Pierwsze kupię jej telefon i komputer żeby mogła się ze znajomymi oraz ze mną kontaktować. Poczekam jeszcze rok aż opuści dom dziecka i się nią zaopiekuję. Znajdę mieszkanie, wyślę na studia, potem pracę jej załatwię. Angażujesz się za bardzo mówił mi głosik w mojej głowie. I zacząłem się nad tym zastanawiać. Może faktycznie zależy mi odrobinkę za  bardzo niż powinno w stosunku do nowo poznanej osoby. Ale Margaret na to zasługuje. Po takiej przeszłości ta dziewczyna zasługuje na dużo szczęścia w przyszłości. - Ej stary, co jest? – wyrwał mnie z zamyślenia Louis
- Myślałem o warunkach w domu dziecka. To jest jakaś ruina a Ci młodzi ludzie mają tam mieszkać.
 - Nie jest tak źle, nie wyolbrzymiaj. – powiedział Liam
- Ja mam swoją opinię na temat tego miejsca i go nie zmienię.
- Ok, nie denerwuj się i masz żelka żeby zamknąć buzię. – wymamrotał Niall
Wreszcie się odczepili i mogę realizować mój plan. 




Wena postanowiła mnie nawiedzić i tak oto powstało to co przeczytaliście. Nie wiem jeszcze kiedy pojawi się druga część. Proszę o szczere opinie w komentarzach.  I jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. A jeżeli chcecie abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA.

niedziela, 13 października 2013

O pewnej głupiej dziewczynie i jej rozśmieszaczu.

Teraz kilka słów wyjaśnienia.
Pewnie zastanawiasz się o co chodzi z tym tytułem. Ten imagin będzie o mnie o moim koledze z roku. Opisze poniżej jak złą interpretacją czyjejś wiadomości można zniszczyć swoje szczęście.




Tak więc poznaliśmy się 1 października 2012 roku. Ja i Michał studiujemy na tym samym kierunku. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać po tym jak wstawiłam na fb obrazek o treści „Jakby mnie kiedyś naszła głupia myśl żeby obciąć włosy to macie mnie powstrzymać”. Znaliśmy się 3 miesiące a on napisał komentarz  „No to ja się podejmuję tego zadania :-D” I od tego czas zaczęliśmy regularnie ze sobą rozmawiać. Stał się dla mnie jak starszy brat, którego nie mam. Można by nawet powiedzieć, iż jest moim przyjacielem. I gdy zauważył, że często udaje mu się wywołać uśmiech na mojej buzi to nazwał się rozśmieszaczem. Spełnia on swoją rolę bardzo dobrze. A ja przez swoja głupotę dnia 12 października 2013 roku mogłam wszystko zepsuć. Miałam doła i napisałam do niego bo miałam nadzieję, że mi pomoże. Zaczęłam mu pisać, że się do niczego nie nadaję a Michał cały czas zaprzeczał. W pewnym momencie napisałam „A i jak twierdzisz, że moja opinia jest błędna to musisz mnie przekonać o tym, że Twoja jest ta lepsza i prawidłowa.” I teraz już wiem ,że bardzo źle zrobiłam. Chłopak na to odpisał, że jestem jak jeden z wykładowców z roku. Każę mu wszystko udowadniać. Zamiast potraktować to jako żart uznałam to za obelgę i się na niego wkurzyłam. „Fajnie wiedzieć. I teraz już nie musisz mi tego udowadniać. Bo i tak Ci nie uwierzę.” Chłopak nieświadomy, iż ja jestem zła napisał „Prawda, nic Ci nie muszę udowadniać bo sama doskonale musisz sobie zdawać sprawę jaka jesteś zajebiście fajna” To miłe co napisał ale ja już byłam na niego wściekła za poprzednią wypowiedź i postanowiłam nie odpisywać na jego wiadomości aby pokazać mu jak bardzo mnie zranił. Michał zorientował się, że coś jest nie tak i napisał „ej...nie obraziłaś się chyba” Później się pojawił jeszcze wiadomości o treści „Chyba jednak tak. Ale nie masz o co”. Postanowiłam więc odpisać aby rozjaśnić mu trochę sytuację. „”Obraziłam się” to nie jest dobre określenie. Bardziej się zawiodłam bo zaufałam Ci, opowiadam o swoich problemach a Ty raz na jakiś czas za pomocą słów ranisz i to bardzo.”. A Michał jak to chłopak odpisał „nie rozumiem”. Tak więc dotarło do mnie, że muszę jaśniej się wyrażać. Pojawiła się wiec wiadomość „No to się teraz troszkę rozpiszę. Może ułatwi Ci to zrozumienie. A jeżeli będą jakieś literówki lub stylistyczne błędy to przepraszam ale łzy utrudniają pisanie. Wczoraj mnie obraziłeś i uniosłeś się gniewem nawet nie wiem na jakiej podstawie. Choć nie, przepraszam, że cokolwiek od Ciebie wymagam lub o coś Cię proszę. Mogłeś mieć gorszy dzień i to rozumiem ale żeby od razu się na mnie wyżywać. I jeszcze jakiś czas temu też sprawiłeś mi przykrość. Wybaczyłam Ci ale straciłeś tym zachowaniem troszkę mojego zaufania. To boli jak osoba, której zaufałam czasami traktuje mnie jak natrętną osobę, która ma się zamknąć. Pewnie przejdzie Ci przez myśl, że przesadzam. Ale wiesz jaką mam sytuację i, że najzwyczajniej w świecie sobie nie radzę. I Ty jesteś czasami wsparciem. Ale przychodzą takie chwile kiedy słowami wymierzasz cios, który bardzo boli.” Na odpowiedź czekałam 5 godzin. I czas ten bardzo mi się dłużył. Lecz w końcu odpisał „Przepraszam, nie chciałem Cię urazić. Po prostu nie jesteś pierwszą osobą, która mi się zwierza w ten sposób...że jest do niczego i wgl. I czasem mnie to denerwuje bo całkowicie mija się to z prawda. Bo nie rozumiem jak można mieć o sobie tak niskie mniemanie. I w większości takich przypadków denerwuje się głównie na siebie. Bo nie jestem jakiś tam wygadany...ciężko sobie radze w sytuacjach poważnych, nie wiem jak się zachować. Staram się jakoś podbudować, raz uprzejmie a raz walnąć w stół bo myślę, że to może coś pomoże. Chce pomagać ale często nie widzę skutku wiec staram się coś zmienić, obrać inną taktykę. Nie miałem gorszego dnia, przynajmniej gorszego niż normalnie więc nie jest to dla mnie usprawiedliwieniem. Jedynie to co napisałem wyżej. Przepraszam” Popłakałam się jak to przeczytałam i poczułam się winna bo ta de facto nie powinnam tak postępować. Gdy już się uspokoiłam napisałam „Ja też przepraszam. Miałam gorszy dzień i zamiast wziąć jedna wypowiedź to przyczepiłam się do niej. Teraz wiem, że źle zrobiłam i jest mi głupio. Mogłam się przymknąć i nie wypominać Ci tego. I nie pisz już tych smutnych minek. Bo mam jeszcze większe wyrzuty sumienia, że tak a nie inaczej się zachowałam. Wybaczysz mi?”. Boję się, że zniszczyłam naszą relację. Czekam niecierpliwie na to co mi odpisze i mam nadzieję, że uda nam się pogodzić bo bez niego moje życie nie będzie takie samo. 

piątek, 11 października 2013

Louis




Dla Beaty Słowikowskiej


Niebieska część w imaginie to sen. 
- Pewnie każdy z Was mnie zna. Jestem członkiem sławnego zespołu One Direction. – zaczął mówić chłopak. – Dziś jest ważny i zarazem smutny dla mnie dzień. Dzisiaj mijają dwa lata od dnia kiedy moja siostra nas opuściła. Była bardzo kochaną osobą. Brakuje mi jej śmiechu, żartów, chwil z nią spędzonych. Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. – zakończył swoją wypowiedź Lou.
- Tą piosenkę dedykujemy [T.I]. Każdy z nas za Tobą tęskni. – powiedział Niall
Chłopcy zaśpiewali piosenkę „Moments”. Był to ostatni utwór grany tego wieczora podczas koncertu. Po zakończonym występie Louis nie został aby rozdawać autografy tylko podążył do swojego samochodu o szybko udał się w kierunku domu rodzinnego. Chciał spędzić chwile z rodziną i powspominać siostrzyczkę. Pierwsze udał się na cmentarz. Stał nad grobowcem [T.I] i zastanawiał się co najlepszego narobił swoim wybuchowym charakterem.
- Nawet nie wiesz słonko ja bardzo żałuję, iż nie potrafiłem się uspokoić i nie pokłócić się z Tobą. Gdyby nie ja i moja głupota to może byś teraz żyła. Tak bardzo mi Ciebie brakuje.
Tak, ten Tomlinson, posiadający wiele fanek jest odpowiedzialny za śmierć swojej siostry. Znaczy się ona tak sobie wmówił i nie dociera do niego, że to nie jest do końca prawda. Zaraz posypią się pytania „Jak?”, „Co?”, „Dlaczego?” itp.  A jest na to jedna odpowiedź, on też jest człowiekiem i popełnia błędy.
Gdy opuścił już cmentarz udał się w kierunku domu rodzinnego. Tam czekali na niego rodzice oraz pozostałe rodzeństwo. Nie mieli oni za złe chłopakowi, iż pojawi się tylko na krótki okres czasu. Chcieli oni się choć trochę nim nacieszyć i wbić mu do głowy by nie obwiniał się o śmierć członka rodziny ponieważ dziewczyna była chora i tak by zmarła tylko zapewne jakiś czas później. Louis za jakiś czas pojawił się w budynku. Pierwsze co zrobił to podszedł i przytulił się do swojej rodzicielki.
- Mamo, ja tak bardzo chciałbym żeby ona tu była.
- Synku, każde z nas tego pragnie. Ale to nie możliwe.
- Przeze mnie. – wyszeptał chłopak
- Nie. Zrozum, że i tak wcześniej czy później by umarła bo miała raka.
- Ale gdybym się wtedy z nią nie pokłócił to żyłaby dłużej. – powiedział niebieskooki i udał się w kierunku pokoju w którym mieszkała jego siostra.

Nic się w tym pomieszczeniu nie zmieniło od dwóch lat. Wszystko pozostało tak jak [T.I] miała porozkładane. W szafie porozwalane ubrania, na biurku książki w nieładzie i kontrastujące zaścielone łóżko na które chłopak opadł. Położył się wygodniej i zasnął. Jego sen był powiązany z tym co od dwóch lat nie daje mu spokoju. Przyśniły mu się ostatnie chwile z [T.I] i pamiętna kłótnia. 
- Louis, co z moim tekstem na polski?
- Produkuje się. – zażartował chłopak
- No to nie mógłby się szybciej ten proces wykonywać? – zapytała wkurzona dziewczyna
- Postaram się
[T.I] po tych słowach udała się do swojego pokoju i zaczęła słuchać muzyki. Po jakimś czasie w pomieszczeniu pojawił się jej brat wręczając jej zapisaną całą kartkę A4.
- Proszę bardzo. – podał tekst i usiadł przy biurku czekając na reakcję
- Louis, czy Ciebie naprawdę pogięło?
- O co Ci chodzi?
- Przecież to co tu nabazgrałeś jest bez sensu.
- To jak jesteś taka mądra to sama coś napisz.
- A żebyś wiedział, że tak zrobię i będzie o wiele lepsze od Twoich wypocin.
- Chętnie to sobie przeczytam pani inteligentna.
I Lou wyszedł z pokoju siostry.
Po godzinie do miejsca w którym przebywał wtargnęła [T.I] . Rzuciła chłopakowi przed nos swoje notatki. Gdy Tomlinson skończył je czytać postanowił wysilić się na zdanie podsumowania.
- Nie różni się to za bardzo od tego co Ci dałem ale… - i nie zdążył dokończyć zdania bo siostra mu przerwała.
- Powiedz szczerze, nie podoba Ci się to?
- Tak, zgadłaś.
- Wiedziałam. Nienawidzę Cię. Jesteś najokropniejszym bratem jakiego można mieć.
Dziewczyna po tych słowach wybiegła z pokoju Louis’ a i z kurtką porwaną z garderoby wyszła z domu. Za kilka minut w jej ślady udał się sprawca jej złego humoru. Chciał się z nią pogodzić więc podążał szybkim krokiem aby dogonić siostrę. Udało mu się to gdy dziewczyna zatrzymała się przy przejściu dla pieszych w oczekiwaniu na zielone światło.
- Ty, laska, taki jeden debil chciałby się przeprosić.
- A może ja nie mam ochoty mu wybaczać?
- Ale [T.I] dlaczego się tak na mnie gniewasz? Przecież nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni się pokłóciliśmy.
- Zostaw mnie.

Dziewczyna nie zauważyła samochodu ciężarowego zbliżającego się do przejścia i wtargnęła na ulicę. Zginęła na miejscu. 
Chłopak obudził się ze łzami w oczach przytulając ulubionego pluszowego misia siostry. Gdy trochę się ogarnął to wstał i udał się w kierunku wyjścia nie żegnając się z rodziną. Podążał w kierunku samochodu i gdy tylko się w nim znalazł wyruszył w drogę powrotną do domu w którym mieszka z chłopakami, którzy od razu poprawili mu humor.




Zmotywowałam się i napisałam coś. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli ochoty mnie za to udusić itp.  Proszę o szczere opinie w komentarzach.  I jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. A jeżeli chcecie abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA.

środa, 9 października 2013

:(

Czytelnicy moi drodzy.
Piszę tą notkę aby Was z całego serducha przeprosić, że nic nie dodaję ale składa się na to kilka czynników. Po pierwsze brak weny. Po drugie mam doła. Po trzecie mam tak dużo nauki na uczelni, iż nie wyrabiam. Jeszcze przeziębienie mnie łapie. Ogólnie jest do kitu. 
Postaram się coś jeszcze w tym tygodniu dodać. Ale od razu uprzedzam, iż nie będzie to wspaniały imagin z przyczyn wyżej wymienionych. 

wtorek, 1 października 2013

Liam



Dla mojej znajomej, directionerki


PERSPEKTYWA [T.I]

Do mojej szkoły mają dzisiaj przyjechać jakieś gwiazdy. Słyszałam, że ma to być jakiś znany zespół. Trochę się tej wizyty obawiam ponieważ usłyszałam, iż szukają oni jakiejś „szarej myszki” do teledysku. A ja właśnie taka jestem. Nieśmiała, nie za ładna, mam mało przyjaciół i znajomych. Chyba nie pójdę ich zobaczyć bo boję się, że zobaczą we mnie tą „idealną” do teledysku.

PERSPEKTYWA LIAM’ A

Dziś mamy iść z chłopakami do jakiegoś mało znanego liceum aby znaleźć dziewczynę do teledysku. Trochę nie podoba mi się ten pomysł bo jak w takim tłumie mamy znaleźć odpowiednią osobę. Tylko, że chłopakom ten pomysł się podoba. A tym bardziej Paul’ owi. To on wymyślił aby tam rozpocząć poszukiwania.

PERSPEKTYWA [T.I]

Powiedziałam mojej znajomej, że ja nie wybieram się na to spotkanie z gwiazdami.
- Ale [T.I] dlaczego nie chcesz iść?
- Nie chcę się tam wybrać ponieważ jestem nieśmiałą i pewnie będę się ze mnie śmiać. Boję się i nie pójdę.
- No ok. Zdobędę dla Ciebie autografy.
- Dziękuję.
Cieszę się, że [I.T.P] nie namawiała mnie na to spotkanie ponieważ  naprawdę nie mam na to ochoty. Posiedzę sobie bezpiecznie i spokojnie przed aulą i poczekam aż cała wizyta się zakończy.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA LIAM’ A

Za chwilę rozpoczynamy nasze poszukiwania. Mam nadzieję, iż uda się nam spełnić wymagania managera i znaleźć odpowiednią dziewczynę. Czeka nas trudne kilka godzin. To jest jak dla mnie wyzwanie ponieważ taka dziewczyna zapewne nie będzie stać w tłumie. Z autopsji wiem, że takie osoby ukrywają się w mało znanych  miejscach. Ale dla dobra zespołu musimy ją znaleźć.

PERSPEKTYWA [T.I]

Najprawdopodobniej już rozpoczęło się spotkanie z zespołem. Ja sobie teraz posiedzę koło sali i poczekam na zakończenie. Zaczęłam właśnie myśleć nad tym, dlaczego tak naprawdę  nie chcę iść na to spotkanie. Moje przemyślenia przerwał jakiś miły, przystojny, brązowooki brunet.
- Przepraszam. Wiesz może gdzie odbywa się to spotkanie z jakimś sławnym zespołem?
- Tutaj w sali. – i pokazałam mu wejście na aulę
- Dziękuję bardzo. A Ty nie idziesz? – zapytał
- Nie mam ochoty. I tak mnie nikt tam nie zauważy ani nie będzie poznać.
Przystojniak poszedł na miejsce spotkania a ja zastanawiałam się dlaczego właśnie do mnie się odezwał.

PERSPEKTYWA LIAM’ A

To jest ona. Ta dziewczyna z którą rozmawiałem będzie idealnie nadawała się do teledysku. Tylko ona jeszcze o tym nie wie. I to będzie problem. Jest bardzo nieśmiałą dziewczyną więc trzeba to delikatnie i spokojnie jej wytłumaczyć. Zrobię to sam ponieważ mnie już troszkę poznała. Powinienem jeszcze chłopaków o tym poinformować. W tym celu udałem się za kulisy gdzie zespół przygotowywał się do występu i spotkania
- Baranki moje, chodźcie tu. – zawołałem
- Co chcesz owieczko? – zażartował Lu
- Znalazłem już dziewczynę do teledysku. Jest nieśmiała, skromna i śliczna.
- No to super. Możesz ją tu poprosić? – zapytał Hazza
- Ok. Ale macie mi jej nie wystraszyć.
I tak jak obiecałem podążyłam w kierunku miejsca w którym ją spotkałem. Siedziała tam nadal. Liam,  jesteś dużym chłopcem powtarzałem sobie w głowie.
- Hej. Nie wiem czy mnie pamiętasz. Chwilę temu pytałem Cię o dojście na spotkanie z gwiazdami.
 - Tak, pamiętam Cię. 
- Chciałem Cię przeprosić…
- Ale za co? – przerwała mi dziewczyna
- Ja wiedziałem jak tam dojść. Po prostu chciałem z Tobą pogadać, dlatego Cię o to zapytałem.
- Oszukałeś mnie. – zaczęła krzyczeć
- Niestety tak. I jest mi bardzo źle z tym jak postąpiłem. Ale proszę Cię, chodź ze mną w jedno miejsce.
Dziewczyna na początku stawiała opór ale dotarliśmy szczęśliwie do reszty zespołu.
- Chłopcy poznajcie…
- [T.I] jestem
- No właśnie. Ja też się Tobie nie przedstawiłem. Liam jestem. A tutaj reszta zespołu. Od lewej Harry, Niall, Zayn i Louis.
- Miło mi Was poznać. Czy mogłabym się dowiedzieć po co się tutaj znajduję?
- Tak więc jesteśmy zespół One Direction i szukamy dziewczyny do teledysku. A Ty nadajesz się do tego idealnie. – powiedzieli wszyscy chłopcy na raz
- Ale ja uważam inaczej. – protestowała [T.I]
- Nie zgadzamy się z Tobą. To nasz teledysk i pozwól nam decydować.
- No dobrze.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Dziś mamy nagrywać ostatnią scenę czyli mój i [T.I] pocałunek. Boję się tej chwili ponieważ nie chcę jej zranić. Muszę przed tym z nią porozmawiać aby poinformować ją o ważnej dla mnie rzeczy.
- [T.I], mogłabyś przyjść do mojej garderoby? Potrzebuję z Tobą porozmawiać.
- Zaraz będę.
Za 5 minut dziewczyna pojawiła się a ja zaniemówiłem.
- Wyglądasz przepięknie. – wydusiłem z siebie po chwili niezręcznej ciszy.
- Dziękuję. Liam, o czym chciałeś pogadać?
- Chodzi o scenę, którą mamy dziś nagrywać.
- Nie chcesz tego, prawda? – zapytała
- Nie prawda. Chcę nagrać tą scenę najlepiej jak potrafię. Ale zanim się to stanie chciałbym Ci coś powiedzieć. Ja…ja się w Tobie zakochałem.
Po moich słowach w oczach dziewczyny zaczęły pojawiać się łzy.
- Czemu płaczesz? – zapytałem
- Jeszcze nikt nie powiedział mi, iż się we mnie zakochał. – mówiła przez łzy
- Nie płacz już słonko. – przytuliłem ją
- Liam, wiesz, ja też Cię kocham. – wyszeptała
W tym momencie złączyłam nasze usta. Wiem, że to jest kobieta mojego życia.

SIEDEM MIESIĘCY PÓŹNIEJ
PERSPEKTYWA [T.I]

Dziś z trasy wraca mój chłopak. Jestem bardzo szczęśliwa z Liam’ em. Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się stworzyć szczęśliwą rodzinę. 


Mam nadzieję, że imagin się spodobał. Proszę o szczere opinie w komentarzach.  I jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. A jeżeli chcecie abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA.

Pewnie jesteście ciekawi o co mi chodziło z tą datą. Dlaczego 1 październik jest dla mnie taki ważny. Tak więc już śpieszę z wyjaśnieniami. Dziś mam urodziny. I to szczególne bo dwudzieste.