wtorek, 25 lutego 2014

Cześć i czołem... || Zayn

No to na początek siemka jestem paulina, ale wolę jak sie mówi paula ;p Dziękuję Paulinie za danie mi szansy i możliwości wykazania sie w pisaniu imaginów. Tu macie imagina, którego wysłałam mojej imienniczce:






Obudził mnie mój telefon, który zaczął dzwonić. Na ślepaka odnalazłam komórkę i odebrałam, po czym przyłożyłam do ucha.

-Halo- wychrypiałam.
-Siemasz mała, przyjdź o 18 do Zayna- jej super.
-Hazz, która jest godzina??
-14, a co??
-Nic- rozłączyłam się, a potem niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Z Harrym znamy się długo, zupełnie jak z Liamem, Louisem, Niallem, Zaynem, [i.t.p.] i [i.t.d.p.], bo od przedszkola. Razem tworzymy zgraną paczkę, do tego dochodzi jeszcze mój brat i nasz przyjaciel Nath. Zabrałam ciuchy i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a potem ubrałam się. Rozczesałam włosy i posmarowałam twarz kremem. Wyczerpana zwlekłam swoje zwłoki na dół, gdzie siedział już [i.t.b.] i jadł płatki. Poszłam za jego przykładem i zrobiłam sobie podobne śniadanie, z którym ruszyłam do salonu. Włączyłam kreskówki i powoli zaczęłam konsumować, przeżywając rzekome zwolnienie Spongeboba z pracy, po czym okazało się, że Krab gadał o małży, którą chciał wypuścić. Maraton z żółtą gąbką skończył się punktualnie o 18. 
-[i.t.b.]!! Rusz dupe, idziemy do Malika!!- po 5 minutach szliśmy w stronę domu mulata. Niezbyt widziało mi się odwiedzanie Zayna, zwłaszcza teraz kiedy się rozstaliśmy. Dwa dni temu ten idiota przelizał się z jakąś wywłoką. Cała trasa zajęła nam jakiś kwadrans. Nie pukaliśmy, bo oni też nie pukają. Całe towarzystwo siedziało przed telewizorem. 
-Serio?? Przed TV mogłam sobie siedzieć u siebie- mruknęłam niezadowolona. Zayn poderwał się z sofy i podszedł do mnie.
-Chodź pogadać.
-Jasne- ruszyliśmy do pokoju chłopaka. W środku usiadłam na łóżku i położyłam ręce na kolanach. Czekałam wyczekująco, aż coś powie, ale ten tylko stał i się na mnie gapił.- no, więc…
-Wróć- pokiwałam tylko przecząco głową. -€“to ona całowała mnie!
-Mam na to wyjebane-€“ wzruszyłam ramionami.
-Zayn, [t.i.] chodźcie!!- w tej chwili byłam naprawdę wdzięczna Liamowi, za to, że nas zawołał. Zbiegłam pierwsza po schodach, a za mną mulat. Wszyscy wyszliśmy na dwór i szliśmy w stronę parku.-€“gramy w podchody- zasugerował. Zrobiliśmy wyliczankę, kto będzie wybierał. Wypadło na Zayna i Louisa. Pierwszy wybierał Malik:
-Liam, Hazz, Nialler i [t.i.]- za co?? Dlaczego ja!?
-Okay, to uciekajcie my łapiemy- zarządził Tomlinson, a my pobiegliśmy. Chciałam pobiec w stronę cmentarza, ale Zayn złapał mnie za rękę i ciągnął w stronę starego, opuszczonego domu. Nikt tam nigdy nie chodzi, ponieważ ludzie uważają, że jest on nawiedzony. Na samą myśl o tym przechodzi mnie nieprzyjemny dreszcz. Chłopak zatrzymał się przed zniszczonymi drzwiami.
-No chyba sobie żartujesz- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Chłopaki już tam są. Boisz się??- powiedział przez śmiech.
-Nie- chciałam być przekonująca, ale niezbyt mi to wyszło. Bez spiny, bo przecież to tylko nawiedzony dom, wokół którego krąży wiele plotek. Zayn puścił mnie przodem, a potem szliśmy już na równi, w stronę salonu. Podłoga skrzypiała jak cholera, z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej się bałam. Scena słowem z horroru, który zaczyna się od niewinnej zabawy. Grupka dzieciaków chciała się zabawić i wchodzi do nawiedzonego domu, później po kolei zaczynają znikać w niewyjaśnionych przypadkach. Nigdy nie wracają!! Przerażające. Nagle usłyszałam huk, a Zayn leżał nieruchomo na ziemi.- Zayn??- szturchnęłam go czubkiem buta, ale on się nie poruszył. -to nie jest śmieszne gościu- powiedziałam drżącym głosem. Jesteśmy w nawiedzonym domu, a on sobie ze mnie żarty stroi. Dobrze wie, że nie lubię horrorów, a jeszcze mnie straszy. Głupi idiota!! Po jakiś 2 minutach miałam dość. Chłopaki też nie dawali żadnych oznak, że tutaj są. Przyklęknęłam przed wyłożonym mulatem. Powoli dotknęłam jego ramienia i lekko nim potrząsnęłam. Dalej nic. Jezu…- Zayn nie wydurniaj się, dobrze wiesz, że się boję- znowu nic. Sama w opuszczonym domu, on się nie rusza, a reszta oszołomów gdzieś zniknęłam. Czujecie tą ironię!? Zaczęłam się nerwowo rozglądać, mając cień nadziei, że zaraz któryś przyjdzie i powie, że to tylko głupi żart, a Malik tylko udaje. Niestety. Mój wzrok znowu powędrował na bruneta. Chłopak przyciągnął mnie za podbródek i pocałował. Z początku oddawałam buziaka, ale w porę się ogarnęłam. -idiota!! Durny kretyn, jak mogłeś!? Myślałam, że coś ci się stało!! Pojebus, pojebany pojebus!!- skwintowałam. Brązowooki wstał i cały roześmiany, otrzepał swoje ubrania.
-Tobie nadal zależy- uśmiechnął się triumfalnie.
-Co!?- pisnęłam. -nie gadaj głupot- przecież nie powiem mu prawdy. Mam jeszcze równo pod sufitem. Patrzył teraz na mnie z miną typu: „Ta, jasne. Uważaj, bo ci uwierzę.”- idę szukać reszty- wykonałam piruet na pięcie i już miałam stawiać pierwszy krok, ale Malik szarpnął mnie za ramię i przyciągnął do swojej idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej. Uniosłam głowę, żeby spojrzeć na niego, a on skorzystał z okazji i złączył nasze usta w pocałunku. Oddałam całusa. Chłopak całował z pasją, ale też delikatnie i namiętnie. Oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. Malik uśmiechnął się zadziornie, a potem złapał za moje ramiona i pchnął za ścianę. Zagrodził mi rękami jakąkolwiek drogę ucieczki, mimo, że uciekać nie miałam zamiaru. Znowu wpił się w moje wargi.
-Aww gołąbeczki się pogodziły- pisnął Louis tuż nad moim uchem, opierając się o ramię Zayna. Zaśmiałam się pod nosem.- no, ale jesteście złapani, nie… więc… -wzruszył ramionami i razem ze swoją drużyną poszedł dalej.
-Kocham cie wiesz??- uśmiechnęłam się na te słowa.
-Też cie kocham głupku, ale jak jeszcze raz wywiniesz taki numer, to zobaczysz- zagroziłam palcem, na co on cmoknął mnie w nos.- ja mnie jeszcze raz tak wystraszysz, to cie normalnie wypatroszę, jarzysz??- brązowooki pokiwał pionowo głową, informując, że wszystko zakodował. Team Tomlinsona złapał naszych, a później była zmiana. Po całej zabawie wróciliśmy do domu. Jestem szczęśliwa, bo wszystko się ułożyło. Po ciężkim popołudniu poszłam spać w ramionach mojego nowego, byłego chłopaka.
___________________________
Ok to macie taką jakby próbkę jeśli tylko chcecie to możecie wpadać na moje blogi:
Buźka miśki ;**


Tak jak się pewnie domyślacie Paula wygrała konkurs na współautorkę bloga. Jej praca bardzo mi się spodobała i mam nadzieję, że Wam też przypadnie do gustu. /Paulina W.

piątek, 21 lutego 2014

Niall cz.1






Dziś czeka mnie kolejny nudny dzień w szkole. Na szczęście już czwartek, postanowiłem, że w piątek już nie pójdę na lekcja ponieważ szkoły mam już serdecznie dosyć. Najchętniej siedziałbym w domu i nic nie robił. Ale z rodzicami tak się nie da. Wmawiają mi, że wykształcenie jest najważniejsze i pilnują żebym chodził do szkoły i miał dobre oceny. Gdy tylko dotarłem do szkoły jak zwykle przyczepiło się do mnie sporo ludzi pytając co u mnie. Wiem, że interesują się tym tylko dlatego, iż dyrektor szkoły to moja rodzina. Daleka ale rodzina. I mają nadzieję, że jak coś przeskrobią to im pomogę. Uważajcie żebyście się nie przeliczyli pomyślałem sobie. Usiadłem na ławce przed salą, włożyłem słuchawki do uszy i czekałem na przyjście nauczyciela. Gdy ten otwierał salę opuściłem wcześniej zajmowane miejsce aby ponudzić się na lekcji biologii. Facet jest spoko ale nie umie tłumaczyć więc przynudza i to sporo. Moi koledzy i koleżanki zajmują się wszystkim byle tylko go nie słuchać. Naszą nudę przerw dźwięk telefonu [T.I]
- Przepraszam bardzo. Czy mogę wyjść i odebrać telefon? - zapytała
- Proszę. Tylko uważaj na dyrektora.
Dziewczyna wyszła szybko z sali i po chwili wróciła do niej cała zapłakana. Zabrała swoje rzeczy i wybiegła z sali. Ja udałem się za nią. Gdy tylko opuściłem pomieszczenie zauważyłem ją siedzącą pod ścianą. Podszedłem więc do [T.I]
- Co się stało? - zapytałem
- Moi rodzice i siostra mieli wypadek. Są w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Muszę do nich jechać. - wydukała dziewczyna
- Mogę jakoś pomóc?
- Już mi pomagasz. - uśmiechnęła się przez łzy
- Mogę pojechać z Tobą do szpitala?
- Czemu to robisz? - [T.I] się zdziwiła
- Lubię Cię i chcę Cię wspierać w tej trudnej chwili. - przytuliłem dziewczynę
- No dobrze, możesz iść ze mną.

GODZINĘ PÓŹNIEJ
W SZPITALU

[T.I] podczas drogi do szpitala opowiadała mi o swojej rodzinie. Widać jak bardzo ich kocha. Współczuję jej, że musi przeżywać taki koszmar. Mieli być szczęśliwi, nacieszyć się sobą po powrocie a tu taka tragedia. Mam nadzieję, że jej bliscy wyjdą z tego i, że nadal będzie u nich wszystko dobrze.
- [T.I] mam iść z Tobą do lekarza?
- Tak, sama się boję.
- No już, jestem tu.

10 MINUT PÓŹNIEJ

Lekarz opowiedział nam o wszystkich obrażeniach bliskich [T.I]. Dziewczyna rozpłakała się i musiała wyjść. Zostając sama na sam w mężczyzną postanowiłem zapytać i najważniejszą rzecz.
- Czy oni żyją?
- Przykro mi... - zaczął lekarz
Ze łzami w oczach wyszedłem z gabinetu. Czym Ty się tak głupku przejmujesz? Przecież to nie Twoja rodzina. Na podłodze koło pomieszczenia znalazłem [T.I]. Usiadłem koło niej i ją przytuliłem, nie chciałem o tym rozmawiać. Jak już dziewczyna się uspokoiła dotarło do mnie, że nadal jesteśmy w szpitalu i fajnie by było jakbym ją odwiózł do domu.
- [T.I], chodź, pojedziemy do Twojego domu, nie możemy tu tyle siedzieć.
- Dobrze, dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. Nie powinnaś być teraz sama.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem i kolegą. - w tym momencie się zarumieniłem
- D...dziękuję. - wydukałem
Podniosłem się z podłogi i podałem rękę dziewczynie żeby pomóc jej wstać. Po chwili kierowaliśmy się w stronę wyjścia.


Imagin pierwsze pojawił się na drugim blogu tak więc proszę nic nie mówić o kopiowaniu, bo sama to napisałam. A tak po za tym to przepraszam za tak długą przerwę ale potrzebowałam sobie trochę odetchnąć od pisania. No i mam dla Was pierwszą część imagina z Niall'em. Co o nim sądzicie? I jak według Was rozwinie się sytuacja między [T.I] i blondynem?