poniedziałek, 11 listopada 2013

Zayn cz.3






Dla: Mia R


PERSPEKTYWA MANAGERA ZESPOŁU

Za pół godziny w biurze zjawił się dyrektor domu dziecka. Od razu zaczął się wykłócać i krzyczeć.
- Co to ma znaczyć? Co Wy sobie wyobrażacie? Przyszły gwiazdki i mogą robić co im się podoba? O nie, nie pozwolę na to żebyście zniszczyli moją reputację i…
 - Proszę nie kończyć. Wiem, że jest Pan zszokowany tym, iż sprawa wylądowała w sądzie ale tak jak Pan przed chwilą wspomniał najważniejsza jest dla Pana reputacja a nie dzieci, które się w domu dziecka wychowują.
- Nie prawda, one też są dla mnie ważne. – tłumaczył się
- Co innego powiedział pan przed chwilą. A po za tym chłopcy wiedzą swoje po tym jak dzieciaki ich oprowadzały po ośrodku. To jakie metody Pan stosuje jest niestosowne i okropne. Nie powinien być Pan dyrektorem. Dlatego też sprawa trafiła do sądu.
- Nie odbierzecie mi ośrodka. Zainwestowałem w niego bardzo dużo. – nadal próbował nas przekonać do swojej racji dyrektor
-  O tym już sąd zadecyduje. A teraz wybaczy Pan, musimy już iść bo mamy kilka spraw do załatwienia.
- Do zobaczenia w sądzie.
- Żegnam Pana. – i pokazałem mu drzwi

PERSPEKTYWA MARGARET

Boję się o Zayn’ a. Mam nadzieję, że dyrektor nie wyrządził im żadnej krzywdy. Coś Ty narobił, ja bym sobie bez tej interwencji poradziła. Teraz tylko ściągnąłeś na siebie i na zespół kłopoty powtarzałam sobie w głowie gdy nagle mój telefon zawibrował.
„Musimy się spotkać. Za kwadrans w parku koło domu dziecka. Ubierz się ciepło. Całuję, Zayn”
Jestem bardzo ciekawa po co chce się spotkać. Muszę się szybko zebrać bo ciekawość mnie zżera. Gdy nadeszła godzina spotkania wybiegłam z budynku aby jak najszybciej go zobaczyć. Siedział na ławce w swojej ulubionej czarnej, skórzanej kurtce. Podeszłam do niego i zasypałam go pytaniami
- Nic Ci nie jest? Dyrektor nic Wam nie zrobił? Co to za pomysł z sądem? Problemy chcecie ściągnąć na siebie?… - mogłabym tak przez kilka minut nawijać
- STOP! Myślałam, że się martwiłaś a Ty mnie tu pytaniami zalewasz. – powiedział Zayn
- Martwiłam się i to bardzo, stąd to pierwsze pytanie. Miejsca sobie znaleźć nie mogłam jak wiedziałam, że on zaraz u Was będzie. – wyszeptałam smutna
- Ej, nie smuć się. Nic mi nie jest. Tak samo jak chłopakom i managerowi. – i mnie przytulił
- To dobrze. A kto wpadł na pomysł aby iść z tą sprawą do sądu? – zapytałam
- Paul. Powiedziałem mu, iż dyrektor domu dziecka większość pieniędzy przeznacza na siebie a nie na rozwój ośrodka i, że zastrasza on wychowanków.
- Ale nie opisałeś mu dokładnie, co mi robił? – wydusiłam to z siebie z przerażeniem w oczach
- Oczywiście, że nie. To jest Twoja prywatna sprawa a Ty ufając, że zachowam to w sekrecie powiedziałaś mi o tym. Nie mógłbym tego powiedzieć bez Twojej zgody.
- Dziękuję Zayn. – przytuliłam chłopaka
-Jeszcze nie masz za co dziękować. Za kilka dni powinno przyjść do Ciebie pismo, żebyś stawiła się jako świadek w sprawie. Pogadaj jeszcze z resztą wychowanków i spytaj się ich czy mogliby zeznawać w tej sprawie. Mając więcej zeznać opisujących jego prawdziwe zachowanie mielibyśmy większą szansę na wygranie tej sprawy.

-Dobrze, pogadam z nimi i jak ktoś się zdecyduje to dam Ci znać.  
- Pomyśl sobie, jak dobrze pójdzie za niedługo będziecie mieli już zapewniony spokój i bezpieczeństwo.
- Bardzo się cieszę. – uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam – A teraz muszę już iść. Zadania domowe czekają.
 - Ok, jakbyś miała jakiś problem to napisz. Nas jest pięciu i możemy jakoś pomóc. – zaśmiał się
- Dziękuję.

DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Niestety nie udało mi się namówić nikogo aby zeznawał przeciwko dyrektorowi ponieważ się bali. Rozumiem ich ale musimy się od tego uwolnić. Jutro odbędzie się rozprawa. A ja dzisiejszą noc spędzę w domu chłopaków, tak dla mojego bezpieczeństwa. Razem z nimi udam się również do sądu ponieważ każdy z nich zeznaje.

PERSPEKTYWA ZAYN’ A

- Czy Wy pamiętacie kto dziś u nas śpi? – wkurzyłem się gdy zobaczyłem bałagan w domu
- Nie za bardzo. – odezwał się Niall
- Bo masz łeb zajęty żarciem a nie myśleniem. – zabrałem mu talerz sprzed nosa – Margaret dziś u nas śpi bo jutro jest rozprawa.
- O kurwa. – powiedział Harry
- No właśnie, więc do roboty. Ona będzie tu za 3 godziny. Mamy tylko tyle czasu by to wysprzątać i zrobić zakupy bo w lodówce dzięki Niall’ owi mamy tylko światło. 
 - Przepraszam, ale głodny byłem. – blondyn zaczął się tłumaczyć
-Już te gadki znamy. Teraz Louis pójdzie z Tobą na zakupy bo razem kupicie dużo potrzebnego i niepotrzebnego żarcia. – wręczyłem i siatki i kluczyki od auta – A my bierzemy się za porządki. Harry, Ty idziesz sprzątać obydwie łazienki, Liam zajmie się parterem a ja piętrem. – rozdzieliłem zadania
Po godzinie zaopatrzeniowcy wrócili więc Lou dołączył do mnie a Niall do Liam’ a. W ten sposób po dwóch godzinach cały dom lśnił. Byliśmy z siebie dumni.
- Dziękuję Wam, teraz dom bardzo ładnie wygląda. – powiedziałem opadając na kanapę tak jak reszta zespołu
Odpoczynek przerwało się pojawienie managera.
- Co tu tak wysprzątane? – zdziwił się
- Margaret dziś spędza u nas noc bo w domu dziecka mogłoby grozić jej niebezpieczeństwo. – wytłumaczyłem
- No tak, mądrze postąpiliście. Mam nadzieję, że jesteście gotowi na jutro. A Ty – Paul wskazał na mnie – masz ją wspierać. Widzę, że jest dla Ciebie ważna, zapamiętaj sobie, iż będzie Cię potrzebować.
- Wiem o tym ale dziękuję za przypomnienie.
- Dobra, to ja już wracam do siebie. W razie czego jestem pod telefonem tak jak zawsze. Będę jeszcze rano do Was dzwonić.
Zostało tylko pół godziny do przybycia Margaret więc powinniśmy coś ugotować.
- Hazza, chodź na chwilkę do kuchni!
- Co chcesz?
- Ugotowałbyś coś? Proszę.
- Ok, ale tylko ze względu na naszego gościa.

PERSPEKTYWA MARGARET

Dotarłam właśnie pod dom chłopców, jest ogromny. Gdy tylko dotarłam pod drzwi do mojego nosa dotarł zapach spaghetti. Nie wiem jak oni to zrobili ale to jest moje ulubione zadanie. Nie zwlekając dłużej zapukałam. Po chwili w progu stanął Hazza.
- Cześć. Wchodź i się rozgość a ja muszę lecieć do kuchni bo się jedzonko przypali i mnie Niall zatłucze.
Usiadłam więc na sofie uprzednio pozostawiając torbę z rzeczami w przedpokoju. Za chwile koło mnie pojawiła się reszta zespołu. Chwilę pogadaliśmy i Styles zawołał nas na obiad. Zjadłam całą ogromną porcję ponieważ bardzo mi smakowało.
- Było pyszne, dziękuję. – powiedziałam – czy mogłabym się dowiedzieć gdzie będę spać?
- Masz trzy możliwości – zaczął Zayn – pokój na poddaszu, mały ale fajny, pokój koło mnie, troszkę większy lecz mi osobiście się nie podoba oraz możesz spać ze mną.
- To ja zobaczę wszystkie trzy pomieszczenia i zdecyduję. Oprowadzi mnie ktoś? – rzekłam kierując się po swój bagaż.
Nagle koło mnie znalazł się cały zespół. Liam niósł moją torbę,  Lou i Hazza szli z przodu, Malik koło mnie a Niall tak samo jak Payne za nami. Po obejrzeniu wszystkich pokoi zdecydowałam, że będę spać koło mulata. Chcę żeby był blisko mnie.

NASTĘPNEGO DNIA

Noc minęła mi bardzo spokojnie. Obudziły mnie hałasy na parterze. Tak to jest jak w domu mieszka pięciu chłopaków. Zastałam ich w kuchni kłócących się o to co będzie na śniadanie.
- Cisza! Wynocha mi stąd. Ja zrobię śniadanie a Wy proszę salon ogarnąć bo wygląd jakby tornado prze niego przeszło.
- Dobra, już nas nie ma.
Jednak w pomieszczeniu został Zayn.
- To takie Twoje drugie wcielenie? – zażartował
- Czasami trzeba postawić na swoim. A przy Was nie zjadłabym pewnie żadnego śniadania. – powiedziałam
- Osz Ty. – chłopak zaczął mnie łaskotać
- Przestań…proszę…stop…zrobię wszystko co chcesz tylko przestań.
- Wszystko? – dopytywał się zaciekawiony
- Tak.
- No to poproszę całusa w policzek.
Zmieszałam się trochę ale dałam mu tego buziaka. Potem już w spokoju przygotowałam posiłek. 

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ

Już jest po rozprawie. Sędzia po przedstawieniu dowodów i po zeznaniach managera zespołu, chłopaków i moim uznał dyrektora ośrodka za winnego i skazał go na 15 lat pozbawienia wolności i 3 lata prac społecznych. Teraz wreszcie będziemy spokojnie żyć.
- Zayn, tak bardzo się cieszę. – rzuciłam się chłopakowi w ramiona.
- Ja też, szczególnie widząc Twój uśmiech.
- Dziękuję. – chciałam pocałować go w policzek lecz przekrzywił głowę i moje usta spoczęły na jego. Pocałunek z nieśmiałego zmienił się w namiętny.
- Margaret, ja muszę Ci coś powiedzieć. – zaczął Zayn – zakochałem się w Tobie.
- Też Cię kocham. – wyszeptałam mu do ucha.
Pocałował mnie i dołączyliśmy do chłopaków, którzy również cieszyli się z wyroku. Nie umknął im jeden szczegół, szliśmy za rękę.
- Gratuluję. – powiedział Hazza
Potem to samo usłyszeliśmy od Liam’ a, Niall’ a i Louis’ a. Szczęśliwi dotarliśmy do ich domu.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Jestem bardzo szczęśliwa z Zayn’ em. Nowy zarządca domu dziecka pozwolił mi zamieszkać z Malik’ iem i resztą zespołu. Nigdy nie przypuszczałam, że spotka mnie w życiu takie szczęście. 



Ta część jest okropna ale nie jestem w stanie napisać niczego lepszego, przepraszam. Mam taką malutką nadzieję, że się Wam choć troszkę spodobał. Jeżeli chcesz się zareklamować to w zakładce SPAM a nie pod rozdziałem. Jeżeli chcesz abym napisała specjalnie dla Ciebie to zgłoś się w zakładce ZAMÓWIENIA. A i jeszcze jedno, martwi mnie liczba komentarzy. Jeżeli nie podoba się Wam to co piszę, to mi o tym napiszcie i postaram się coś zmienić. Rozumiem, że w tygodniu możecie nie mieć czasu. Ale pod drugą częścią imagina z Zayn' em pojawił się tylko jeden komentarz a dodałam go 8 dni temu. 

4 komentarze:

  1. kdsjnxkujfnx *o*
    Rozdział cudowny <3 / Beeciasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się spodobał choć tak jak wyżej napisałam nie podzielam Twojej opinii bo mógł być o wiele lepszy.

      Usuń
  2. Piękne zakończenie historii :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się podoba. Miało być lepsze ale moja romantyczna dusza teraz cierpi więc się nie udziela podczas pisania :p

      Usuń