Stałam przed szafą w samej bieliźnie i zastanawiałam się co mam założyć na
domówkę u mojej najlepszej przyjaciółki. Wybrałam trzy sukienki, które
przykładałam do swojego ciała i przeglądałam się w lustrze. Nie mogłam się
zdecydować.
-Skończ się pindrzyć, za godzinę wychodzimy- odwróciłam się i zobaczyłam
mojego starszego brata.
-[i.t.b.]! Wypieprzaj, albo doradź- brunet rozłożył się na łóżku i
doradzał.
-Weź czarną i się pośpiesz, bo pojadę bez ciebie- po 15 minutach wyszedł, a
ja poszłam do łazienki i ubrałam obcisłą małą czarną. Usiadłam przy toaletce i
zaczęłam się malować. Nałożyłam podkład, a następnie zrobiłam kreski
eyelinerem. Pomalowałam rzęsy tuszem, a usta błyszczykiem. Psiknęłam się
markowymi perfumami, a później zaczęłam rozczesywać moje brązowe włosy, które
powoli odzyskiwały dawny kolor. Jakieś dwa tygodnie temu miałam fioletowo-
różowe końcówki, ale koleżanki z klasy zgapiły, a zwłaszcza ta wywłoka, która
ukradła mi faceta. Zarzuciłam brązowe loki na opalone plecy i zeszłam schodami
na dół. Wyjęłam z szafki na buty czarne szpilki, które wsunęłam na stopy.
–gdybyś nie była moją siostrą to…
-Nie kończ niewyżyty seksualnie palancie- zarzucił ramię na moje barki i
wyprowadził mnie z domu. Wsiedliśmy do czarnego audi, a [i.t.b.] odjechał z
piskiem opon.- szpaner- prychnęłam pod nosem.
-Kochasz to- stwierdził i nałożył na nos czarne okulary. Wywróciłam oczami
i włączyłam radio. Cała droga do domu mojej najlepszej przyjaciółki i
najlepszego przyjaciela mojego brata zajęła nam 10minut. Wysiedliśmy, a brunet
zamknął auto. Przed wejściem było już słychać głośną muzykę. Weszliśmy bez
pukania i od razu do nozdrzy dotarł zapach alkoholu, potu, fajek i seksu. Taa
zwyczajna domówka amerykańskich dzieciaków. Seks, alkohol, papierosy i
narkotyki. Pełno ludzi tańczyło i piło. Laski ocierały się o chłopaków.
Szukałam jak głupia mojej przyjaciółki, ale nigdzie jej nie było. Zgubiłam
nawet brata! Zrezygnowana poszłam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam sok
pomarańczowy. Nie lubię się upijać, o wiele bardziej wolę palić. Z szklanką
ruszyłam do salonu, gdzie usiadłam na sofie i obserwowałam tą ckliwą scenkę,
jaką była kłótnia mojego byłego mena i wrednej szmaty, czyt. Plastika z mojej
klasy. Biedactwa, a byli tacy szczęśliwi od… dziewięciu godzin. Wypiję za ich
szczęście. Upiłam łyk soku, a chwilę później ten idiota przysiadł obok mnie.
-Cześć mała- nachylił się, żeby mnie pocałować, ale się odsunęłam. –co
jest?
-Jesteś taki zabawny- zaśmiałam się.- spierdalaj- warknęłam cała poważna.
Chłopak jeszcze długo próbował mnie pocałować, aż mnie to znudziło i wstałam.
Schodami ruszyłam do pokoju [i.t.p.]. Otworzyłam drzwi balkonu i wyszłam na
zewnątrz. Oparłam dłonie na barierce i wciągnęłam świeże powietrze, a potem
wyjęłam z kopertówki paczkę papierosów. Złapałam jednego szluga i włożyłam do
ust, odpalając. Zaciągnęłam się i wypełniłam płuca dymem nikotynowym, a później
go wypuściłam. Odetchnęłam głośno.- życie jest pojebane- stwierdziłam. Poczułam
czyjeś dłonie obejmujące mnie w pasie i usta muskające moją szyję. Moje serce
zaczęło bić znacznie szybciej, niż powinno.
-Nie przywitałaś się mała- mruknął mi na ucho, przygryzając płatek. Powoli
się odwróciłam i uśmiechnęłam. Dostrzegłam ciemnego blondyna o brązowych
oczach, ubranego jak zwykle w koszulę w kratę. Przede mną stał gospodarz tej
imprezy.
-Cześć Liam-chłopak zaśmiał się, a potem mnie puścił i oparł się o
barierkę.
-Co robisz?
-Stoję- patrzeliśmy się teraz na siebie jak na parę idiotów.
-Mmm… na to bym nie wpadł- uśmiechnął się, a potem pstryknął mnie w nos.
Brązowooki wyprostował się i odepchnął się od barierki. Podszedł niebezpiecznie
blisko mnie. Od dawna do niego potajemnie wzdycham, wszystko zaczęło się na
siódmych urodzinach [i.t.b.], kiedy razem z [i.t.p.] ustaliłyśmy, że pocałujemy
ona mojego brata, a ja jej. Liam poszedł do salonu się napić, a reszta chłopaków
grała na konsoli. Zakradłam się od tyłu i szybko cmoknęłam go w usta. Ciemny
blondyn jęknął, mówiąc, że to ohydne i otarł usta wierzchem dłoni.
Dotknął zimną dłonią mojego policzka i zgarnął niesforny kosmyk za moje
ucho. Patrzyliśmy sobie w oczy i żadne z nas nie chciało przestać, a
powinniśmy, bo on jest już zajęty. Pochylił się nade mną i wystarczyłby teraz
tylko jeden ruch, aby złączyć nasze usta w pocałunku, ale nie mogłam… nie
jestem, taką suką, żeby kraść komuś chłopaka. Nasze wargi już miały się
zetknąć, ale odwróciłam się na pięcie z zamiarem odejścia.
-Nie uciekaj. Nie uciekaj mi- złapał mnie za nadgarstek. Szarpnął i
przyciągnął mnie do siebie. Trzymał mnie w swoich silnych ramionach, które
dawało mi cholerne poczucie bezpieczeństwa. Uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w
oczy.
-Dlaczego?
-Bo nie lubię, gdy jesteś daleko- wzruszył ramionami, na co się lekko
uśmiechnęłam. Chciałam się odezwać i powiedzieć mu, żeby mi nie ściemniał, ale
nie pozwolił mi dojść do słowa, ponieważ mnie pocałował. Marzyłam, żeby to
zrobił, już od bardzo bardzo dawna, ale nie w takich okolicznościach. Mimo
niechęci i wewnętrznej walki z samą sobą, odepchnęłam go. – co robisz?
-Ja?- uniosłam na niego brwi.- to ty mnie całujesz, a masz dziewczynę-
prychnęłam.
-Nie jestem już z nią- mruknął.
-Co? Od kiedy? – zamurowało mnie. Przecież byli ze sobą długo i byli
szczęśliwi. Mieli czteroletni staż! Co im nagle odwaliło?! Są wszyscy rąbnięci.
-Nie układało nam się. Zresztą cały czas ostatnio myślę o tobie, musiałem z
nią zerwać- uśmiechnęłam się lekko, a on odwzajemnił. – tooo wyskoczymy gdzieś
jutro?- przytaknęłam, a on obiął mnie ramieniem i zeszliśmy na dół, gdzie
zaczęliśmy tańczyć.
_____________________________________
Jejciu przepraszam, że nie dodawałam tak długo. Wiem, że sie zobowiązałam pomóc, ale naprawdę ostatnio nie miałam weny i wgl szkoła- trzeba poprawić niektóre oceny... No nic liczę, że wam sie spodoba i mi wybaczycie
Buźka miśki ;**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz